piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 13

To było coś niesamowitego. Nigdy wcześniej się tak nie czułam. Oczywiście całowałam się nie raz, ale nigdy nie czułam się tak jak teraz. Nie do opisania.
- Wierzę Ci. - uśmiechnęłam się i powoli uniosłam na łokciach, tak jak wcześniej.
- Perrie... Pomożesz mi ogarnięciem się i pójdziesz ze mną po wypis? - zacisnęłam usta w cienką linię i spojrzałam na nią. Po pierwsze: Nie zręcznie było mi prosić ją o takie rzeczy, a po drugie: co to przed chwilą widziała... Sama się zdziwiłam, więc jak to przyjęła ona? Niby dla mnie to jest na potrzeby planu, ale ona jeszcze nie wie, że "pogodziliśmy się". Będę musiała jej to wytłumaczyć i to jak najprędzej. Dziewczyna do tej pory nic nie odpowiedziała.
- Pezz...? - ponagliłam blondynkę, a ta w końcu zareagowała.
- Tak.. Tak pomogę.
- To dobrze. - z powrotem ułożyłam się na łóżku.
- Amy jest 10 rano. Może ja po ciebie przyjdę o 15 i wtedy pójdziemy na zakupy świąteczne? -
Hm... Całkiem niezły pomysł.
- Mi tam pasuje. Myślę, że się wyrobimy z Perrie. - zapewniłam i zwróciłam się do wszystkich.
- Hej... Jeśli mam w najbliższym czasie wyjść to raczej nie w pidżamie, dlatego muszę się przebrać, ale...
- Tak wiem. Nie przy nas kotku. - uśmiechnął się i puścił mi oczko Hazz. Dobra przypuśćmy, ze to uszło mojej uwadze, ale to kotku?!
Powoli mam tego dość szczerze mówiąc.
Ale...
Co ja na to poradzę?
- Taaa... No właśnie.. - powiedziałam cicho, zmieszana. - No moglibyście wyjść? - spytałam jak najdelikatniej, żeby ich nie urazić.
- Jasne. - rzucił szybko Lou (coś ostatnio mało mówny w stosunku do mnie)...
OMG!!!
Przez tą całą sprawę zapomniałam....
Jak ja mogłam... Boziu.. Co ja zrobiłam?!
W moich oczach pojawiły się łzy.
Wcale nie chciałam, żeby to tak wyszło. To nie tak miało być!
- Louis ja... Ja przepraszam. - wykrztusiłam ledwo przez łzy. Jak najprędzej mogłam wstałam, aby podejść do niego, choć doskonale wiedziałam, że mogę wstawać tylko przy lekarzu. Tak też miało być pod czas zbierania się do domu. Niestety to wstanie nie przyniosło nic dobrego...
Zaraz po zerwaniu się z łóżku, spróbowałam ustać chwilę na równych nogach, ponieważ zakręciło mi się w głowie. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami, a dalej... A dalej nie pamiętam.

*** Louis ***
Nie mam pojęcia, jak ona mogła o tym zapomnieć i w najlepsze zabawiać się z moim najlepszy przyjacielem. Kompletnie jej nie rozumiem.
Nie wiem... Czy każdy normalny człowiek zapomniałby, że z kimś chodzi?
Najwidoczniej tak. Amy była MOJĄ dziewczyną, a całowała się z Harry'm, ten mówił do niej kotku, mała...
Mimo, że to bardzo bolało, jak tak robili stałem tam dalej. Chciałem zobaczyć jak dalej się będą zachowywać. Myślałem, że sobie przypomni... I przypomniała... Tylko, że dla mnie to było za późno. O wiele za późno...
Rozpłakała się, przeprosiła i co z tego?
Nigdy jej tego nie wybaczę, a tym bardziej jemu. Ona... Zwykła idiotka z ulicy, ale on? Mój najlepszy przyjaciel od... Praktycznie od zawsze... Odkąd pamiętam trzymaliśmy się razem i w ogóle... Ale teraz to się zmieniło.
To koniec.
W pewnym momencie Amy wstała, zachwiała się i upadła. Nie czekając ani minuty podbiegłem do niej. Klęczał już przy niej Harry i coś tam mówił.
- Odsuń się! - warknąłem na byłego przyjaciela, lecz ten się nie ruszył.
- Powiedziałem: Odejdź od niej! - krzyknąłem i go odepchnąłem, ale to przyniosło fatalne skutki.
Harry wściekły podniósł się z podłogi, na której jeszcze sekundę leżał.
- O co ci kurwa chodzi?! - wrzasnął, wściekły jak byk.
- Nie podchodź do mojej dziewczyny!
- CO?! - wykrztusił Harry całkowicie zszokowany.
To on nie wiedział?
Ale... Ale jak to?!
Czyli ona... Ona oszukała nas wszystkich.
Popatrzyłem się na wszystkich dookoła. Pozostali mieli takie miny, jak Harry. Zaskoczenie wymalowane na twarzy. Wszyscy oprócz jednej osoby...
Perrie.
- Dobra nie ważne! Musimy ją ratować - krzyknął Hazz, błyskawicznie podszedł do Amelii i podniósł ją. Coś tam do mnie krzyknął, ale ja zdawałem się być w innym świecie. I tak było..
Ciągle nad tym myślałem. W końcu podszedł do mnie Zayn i zaczął trząść, abym "obudził się z transu".
Ja bez chwili namysłu uciekłem z sali....
_______________________________________________

No heeej kociaki :3 Jak tam po świętach? Zadowoleni? Zapewne... ;)
Mam nadzieję, że rozdziali jest jak dla Was PER-FECT! ♥ Ja osobiście

myślę, że nie poszło najgorzej. ;)) Boże... od 7 stycznia do szkoły...
Udręka :/

                                PROSZĘ BEZ HEJTÓW!!!

4 komentarze:

  1. Oooo tak mi szkodaLouisa :ccc
    Nie wiem czy to już pisałam, ale bardzo fajne tło :3
    Ei Ty się ciesz że od 7 bo ja już chodzę od 02.01-,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upsss... No faktycznie ale i tak... Iść mi sie nie che :/ Hehehe Nie, nie pisałaś... I dzięki ;)))

      Usuń
    2. Nominowałam twój blog do Libster Awards! Szczegóły znajdziesz tutaj: http://nirela-one-direction.blogspot.com/2014/01/liebster-awards-2.html

      Usuń