niedziela, 16 lutego 2014

Imagin cz. 4


- Kocham jak dla mnie gotujesz. – pocałowałam go w policzek i powędrowałam dookoła stołu na swoje miejsce.
- Proszę oto cieplutkie tosty z pyszniutkim kakałkiem dla mojej księżniczki. -
Wooo… Nie powiem, że go nie lubię, bo lubię i to bardzo… Dlatego cieszę się gdy tak do mnie mówi…
*Dzyń! Dzyń!*
- Ja otworzę piękna. – pocałował mnie w policzek i leniwym jednak krokiem powędrował do drzwi z zamiarem otworzenia ich.
- Hej kotek.. Stęskniłeś się? –
Co?
Jaki kotek?
Kto to jest?
- Eleanor, co ty tu robisz? – słychać , że Lou jest zdziwiony, ale może tylko udaje?
- No jak co? Przyszłam do ciebie…
- El.. Słuchaj, my się rozstaliśmy tydzień temu.. -
Aaaa… Nadal nie rozumiem -,-
- Kurde, Louis. Przyłam do ciebie jako przyjaciółka. – Tsaaa.. Przyjaciółka z kotkiem nie wyskakuje...
- Kotek? Serio? Do przyjaciela? – telepatia.
- Matko Boska, Lou ja tak do wszystkich mówię, jak ci się nie podoba do przestanę. – wywróciła oczami i się uśmiechnęła… przyjaźnie?
Może jest fajna?
- Może wejdę nie będziemy stać tak przecież w progu nie?
- Wiesz teraz nie mogę… - Chciał zaprzeczyć Louis, ale ja tam ją chętnie poznam.
- Niech wchodzi! – krzyknęłam.
- A kto to? – spytała, no przecież, zdziwiona.. Eleanor?
- Chodź, chodź… - westchną zdezorientowany Lou.
Biedaczek.
Całkiem ciekawie się zapowiada.
- Hej. Eleanor jestem. – podeszła do mnie brunetka, średniego wzrostu. Byłyśmy prawie równe. Jednak dziewczyna troszkę przewyższała mnie wzrostem. Wyciągnęła do mnie swoją dłoń, którą ozdabiał przepiękny pierścionek. *.*
- Hejka. Jestem Amelia, ale dla przyjaciół Amy – uśmiechnęłam się, jak najładniej mogłam.
Czuję, że mogę się z tą dziewczyną zaprzyjaźnić. Ona w odpowiedzi także się uśmiechnęła. Widać, ze raczej nie jest tym typem dziewczyn, które są puste jak rurka od lizaka.
- Choć, może obejrzymy jakiś film, pogadamy, jak dziewczyna z dziewczyną. – i obie się zaśmiałyśmy. Dawno z nikim tak szczerze nie gadałam.
- Jasne, czemu by nie? Trzeba tylko wybrać film i przyrządzić coś pysznego na pogaduszki i seans. Ja się tym zajmę a ty pójdź do pokoju. Tam są płyty z dobrymi filmami. – no, trochę porządziłam, czyli to co lubię i zajęłam się robieniem deseru lodowego. Odwróciłam się w stronę stołu, a tam Lou.
Biedaczek siedzi sam i nie ma co z sobą począć.
- No niestety, ale teraz z nami nie posiedzisz. I raczej na miasto nie pójdziemy.
- Zdążyłem zauważyć. – odparł mój ukochany dzieciak i zwinnym krokiem podszedł do mnie.
- I co masz zamiar zrobić z tym fantem? – mruknęłam mu do ucha, gdy już zbliżył się na można powiedzieć, niebezpieczną odległość.
- Porwać cie. – szepnął po czym zaczął całować i wyznaczać drogę od ucha do ust…
O matko!
Nie wierzę, że to się dzieje. To nie możliwe. Zraz pocałuję Lou, zaraaa..z
- Już zrobiłam. Przepraszam naprawdę. – Nie pięknie. A miało być tak pięknie -.-
- Nie nic się nie stało. Idziemy? – spytałam żeby nie było między nami takiej napiętej atmosfery. No to teraz pędzie z nią pogawędka na temat: Całowania się z Louisem.
Mam przechlapane.
Tylko współczuć sobie tak naprawde.
- Chodź! Już się film zaczął. – pociągnęłam mnie za rękę El i zniknęłyśmy w salonie…
______________________________________
Kolejna część mojego imaginu ;)) Myślę, że Was zaskoczyłam
Eleanor :D Ja ją bardzo lubię, ale musiałam coś wymyślić...
No więc jest!
KOMNETUJCIE!!! ;-)

2 komentarze:

  1. Super :*
    Zapraszam do mnie
    http://the-undercover-girl-fanfiction.blogspot.com/ http://doyoulovemeharrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog, świetny rozdział, świetnie piszesz... Nic dodać nic ująć. Będę tu zaglądać częściej. Pozwolę sobie na krótką reklamę bo nie masz zakładki SPAM :)
    Hej! Ostatnio zaczęłam pisać nowego bloga :)
    Mam nadzieję, że zajrzysz.
    „…Dla mnie jest to nienormalne, żeby w kraju panowała tak wielka bieda. Dzieci z Tumioisa, wsi w której mieszkam, już w wieku 12 lat starają się znaleźć chociaż jakąś słabo opłacaną pracę, by mieć z czego żyć. Bezdomni ludzie żebrzą o resztki starego jedzenia. Na ulicach można zobaczyć martwe, ludzkie ciała. Za każdym razem budzi to we mnie przerażenie i obawę. I tak każdego dnia budzę się z myślą, że muszę wstać, pracować, wyżywić ojca i nie umrzeć z głodu gdy skończą się Zapasy…”
    Historia o dziewczynie, która mieszkała w biednej Estońskiej wsi. O dziewczynie, która przymierała głodem. O dziewczynie, która miała marzenia. Marzenia, które udało jej się spełnić.
    http://www.neonowe-sznurowki.blogspot.com/
    Komentarz mile widziany. Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń