środa, 19 marca 2014

Rozdział 17

Nio heej ;3 Kurczę, nie miałam neta przez 2 dniu, bo deeeeszcz laaał i cos tam się stało :/ Jprld. Do tego miałam dzisiaj mega przypał. Pani od przyrody mnie przyłapała na ściąganiu, bo ja, jak to ja, nie schowałam ściągi do piórnika tylko leżała sobie o tak przede mną -.- Mądra ja. No ale przynajmniej mieliśmy wszyscy beke z tego :D Hahahahaha aż samej mi się chce z siebie śmieć ahahha ;3 Dobra koniec  o mnie.. Oto rozdział nastał...(rozdział będzie krótki, pisany na szybko :/)
PS: Hhahahah nie ma to jak pisać rozdział przy SpongeBob Kanciastoporty xD Hhahaha ale FUN XD
_______________________________________________________________________________

Od rana już siedzę w szpitalu i czekam na moment, gdy będę mógł wejść do mojej ukochanej. Zastanawiam się tylko, co ja powinienem zrobić z tym, że mnie okłamała... No i Louisa..
- Zapraszam pana na salę.
- A taak, już idę. - i poszedłem na salę za pielęgniarką. Stanąłem przy łóżku i grzecznie poczekałem, aż ona opuści pomieszczenie.
Usiadłem na krześle i czekałem... Nie wiem na co.. Aż..
- Harry.. - ktoś wychrypiał moje imie.
Amy.
- Tak słonko? - pewnie czegoś potrzebuje.
- Co ty tu robisz?
- Patrzę na najważniejszą osobę w moim życiu. - uśmiechnąłem się i potuliłem ją bardziej kądrą.
- Czyli to znaczy...
- Wiem, ze to nienajlepszy moment ale kocham cie.. No wiem, że jestem kobieciarzem i to co robiłem  wcześniej z dziewczynami.. No może ci odpychać ale ja się zakochałem. Nie wiem czemu. Nie pytaj o nic bo nie jestem w stanie ci odpowiedzieć. To jest dla mnie nowe i...
- Cicho! Rozumiem. -  odpowiedziała, ale... Nie powiedziała mi tego samego. Czyli nie... Ja..
- Musze iść.
- Nie no nie idź. Ja też cie kocham tyle, że po przyjacielsku... Ale to nic.. My się możemy przyjaźnić.
- Nieee.. Taa... No ja i tak musze isć. Pa. - myślałem, że się tam popłacze. No mnie nie kocha... Nie tak nie będzie. Jeśli ja ją kocham to ona mnie też. Ja jej pokarze... Będzie błagała mnie o to by ze mną być po mojemu.

***Louis***

- Przepraszam, gdzie leży Eleanor Calder?
- Piętro 3, sala 43.
- Dziękuję pani. Mała chodź. - pociągnąłem Mia za rękę i ruszyliśmy do Eleanor.
- Boję się.
- Czego?
- Że mnie nie ze chce. Lou ona mnie już nie kocha. - matko... Czemu to wszystko musi się tak pieprzyć? A jeśli Mia ma racje? Musze... Chce aby została ze mną. Polubiłem tę małą.
Nagle stanęliśmy pod salą 43.
- Idziemy. - otworzyłem drzwi i zobaczyłem piękną dziewczynę. Ma brązowe włosy, błękitne (
nie wiem jakie ma Elka oczy więc wymyśklam xD)  śliczne oczy.
Dziewczyna anioł.
Stop!
Ona skrzywidziła Mia. Nie dam się omotać. Nigdy.
- Mia..? To ty? - matko... Zabiję się dla tej dziewczyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz