wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 4

Byliśmy właśnie w hotelu, w którym mamy zamiar przenocować dwie noce. Bardzo dużo prawda? Mam nadzieję, że wyczuliście ten sarkazm, bo tak bardzo się starałam. Wracając...  Stoi przed nami jakiś pan w mega odpicowanym garniturku, który jest chyba pracownikiem tego hotelu ale jakoś specjalnie mnie to nie interesuje. Właściwie gada coś tam do nas, co też mnie nie interesuję, bo o wiele bardzie ciekawe jest oglądanie tego lokalu. Ale w pewnym momencie obiło mi się o uszy coś, co nieźle mnie zmartwiło.
- A więc tak, jak mówiłem. Zanim zaprowadzę państwa do waszych pokoi, musicie dobrać się w pary, ponieważ pokoje są dwuosobowe. Prosimy jeszcze nie używać...- nie słuchałam, co on tam sobie dalej paplał. Teraz miałam ważniejszy problem. No bo przecież, z kim ja będę w pokoju? Jestem jedyną dziewczyną! Agh...  Ja to mam pecha, że hej! Zauważyłam, że nasz informator odchodzi więc powróciłam na ziemię, aby włączyć się w dyskusję o pokojach i parach, żebym mogła dodać swoje pięć groszy. Lecz było za późno. Podeszłam właśnie do grupki, którą tworzyli chłopacy ale za nim zdążyłam się odezwać, zaczął Niall.
-O Amy... Słuchałaś pana?- wyglądał na nieźle rozbawionego, bo chyba doskonale wiedział, że u mnie wlatywało jednym, a wylatywało drugim uchem, co on tam mówił.
- Tak Niall... Doskonale słuchałam- skłamałam oczywiście, żeby nie wyjść w ich oczach na jakąś niedorozwiniętą, czy coś.
- Hm... To może powiesz, co na przykład mówił?- I tu cię mam! Ale i tak masz ze mną na pieńku! Żeby mnie stawiać w takiej sytuacji! Niedorzeczność!
- Oczywiście. Więc na przykład mówił o podziale pokoi. Są dwuosobowe, no więc musimy się podzielić i...- I nie było mi dane skończyć, bo jakiś kompletny idiota mi przerwał( czyt. Zayn kochany brat♥)
- No właśnie. Bo my już ustaliliśmy, kto będzie z kim w pokoju- powiedział i spojrzał na resztę, która tylko kiwnęła głowami na potwierdzenie.
- Yhym... No i ciekawe z kim JA będę w pokoju?- spytałam i zaczęłam oczekiwać na odpowiedzć, która powinna pojawić się w naprawdę expressowym tempie.
- Ty Amy będziesz z...
- Ze mną- dokończył Harry....
Zaraz? HARRY? Popatrzyłam na niego jak na jakiegoś przygłupa, a ten tylko się uśmiechną w ten sposób, którego nienawidziłam, który przyprawiał mnie o ciarki na skórze. Yhgh... Co manipulant.
- A jeśli ja nie chcę być z NIM w pokoju?- spytałam i podniosłam brew do góry, znów oczekując odpowiedzi. 
- Nie masz wyboru. Trzeba było uczestniczyć w naszej dyskusji na ten temat, a nie myśleć o niebieskich migdałach, Panno Malik- odpowiedział jakże formalinie Arrogant. Dlaczego on?
- No ale...
- Nie ma żadnego ale. A teraz udasz się do swojego pokoju dzielonego od teraz z Harrym- chyba specjalnie zaakcentował ostatnie słowo Nialler, po to by mnie tylko wkurzyć.
- Dobra jak sobie chcecie, ale jeżeli któreś z nas tego nie przeżyje lub zostanie kaleką do końca życia, to będzie tylko i wyłącznie wasza wina.- pogroziłam im palcem i udając wielce obrażoną ruszyłam za Hazzą. Jaki pech :(

***

Jestem właśnie tylko z HARRYM na szóstym piętrze, a pokój mamy na 9 piętrze.
- No nie... Ja dalej nie idę- jęknęłam i usiadłam na jednym ze schodków.
- Musimy iść Amelia- powiedział niezbyt miłym tonem i odwrócił się tyłem do mnie mając zamiar iść chyba dalej. Czyli pójdzie sam, bo ja się nigdzie nie ruszam. Co to, to nie.
- Nie... mówiłam ja nie dojdę tam. Nogi mnie tak strasznie bolą- zaczęłam marudzić, przy tym przybliżając się do ściany, po czym się o nią oparłam nie mając sił już na nic.
- Albo idziesz sama albo cię tam zaniosę- odwrócił się i uparcie się na mnie patrzył, oczekując odpowiedzi.
- Hm...- zaczęłam udając, że się zastanawiam lecz tak naprawdę wiedziałam co odpowiedzieć i to był pierwszy punkt mojego planu czyli: Uwodzić go ale no wiecie tak....przekonywująco- A może byś mnie zaniósł?- powiedziałam to całkiem tajemniczym głosem, uśmiechając się delikatnie. Moja wypowiedź zabrzmiała bardziej jak pytanie niż odpowiedź ale chyba i tak zrozumiał, bo otworzył szeroko oczy i buzię ale szybko się opamiętał i także się uśmiechną oraz do mnie podszedł.
- Tak? Dobrze ale liczę, że po dotarciu do pokoju dostanę nagrodę- schylił się i wymruczał mi to do ucha, co miało chyba mnie oczarować, czy coś, a mnie to tylko obrzydziło ale żeby było wiarygodnie cichutko jęknęłam, zarzucając, ręce na jego szyję, a nogi oplatając wokół jego bioder, aby ułatwić mu podniesienie mnie.
Gdy już to zrobił moje ciało przeszło miliony ciarek, które nie miały miejsca się znaleźć.
- Kurde- szepnęłam i ułożyłam usta w lekkim grymasie żeby tylko on nie zobaczył ale nie jestem dobra w takie gierki, więc niestety zauważył.
- Coś się stało kochanie?- powiedział, a ja aż wzdrygnęłam słysząc, jak się do mnie odnosił i chyba znów nie uszło to jego uwadze, bo do tej pory był skupiony tylko na schodach, a teraz jego przepiękny, a zarazem piekielny wzrok utkwił na mnie. Hm... Co by tu odpowiedzieć? Nie jest to jednak takie proste jak się wydawało ale teraz nie mogę zrezygnować. To raczej nie w moim stylu.
- Przy tobie nic mi się nie może stać, prawda?- spytałam w taki sposób, jaki chłopacy uwielbiają. Harry na odpowiedź chyba odpowiedź... zatrzymał się ale nadal mnie trzymał i to mnie bardzo zdziwiło. Popatrzyłam mu w oczy, z nadzieją, że tam znajdę rozwiązanie ale to tylko jeszcze bardzie utrudniło sprawę.
Jego oczy... były takie ciemne. Tak jak wtedy.
Jego rysy twarzy napięły i wyraźnie odznaczyły, co mnie przeraziło.
Popatrzyłam na jego ciało, które opinała biała koszulka. Jego wszystkie mięśnie były w tej chwili widoczne. Dobrze, że nie było tu dzieci... że nie było nikogo. Mogę się założyć, że nawet zwykły człowiek wystraszyłby się go, więc co Ja mam powiedzieć?
Patrzyłam się tak dalej na jego klatkę piersiową do puki nie odważyłam się spojrzeć na jego twarz. Ledwo co podniosłam wzrok do góry, on się odezwał.
- Słuchaj, bo nie będę powtarzał- wysyczał przez zęby patrząc się mi prosto w oczy. Trochę dziwnie się czułam, bo on był ode mnie sporo wyższy, no więc patrzył się na mnie z góry.- Nigdy, przenigdy nie pozwolę żadnemu facetowi Cię dotknąć, choćby miałby Cię złapać tylko za rękę. Nigdy nie pozwolę, abyś przez jakiegokolwiek faceta cierpiała. Nigdy nie stanie Ci się krzywda. Nigdy JA nie zrobię ci krzywdy. Nigdy Ci się nic nie stanie, a jeżeli jakiś facet Cię dotknie lub zrobi coś czego nie chcesz to będzie martwy.- Jak to powiedział, to popłakałam się jak małe dziecko. No bo, co to znaczy "BĘDZIE MARTWY"!? Zabije kogoś nawet jeżeli przez przypadek mnie dotknie? A jeśli to będzie mój kolega?
Boję się go, tak bardzo się boję. Słyszałam od innych, że Harry siedział w więzieniu za pobicie kogoś ze skutkiem śmiertelnym i wiem, że to nie kobieta ale nie sądziłam, że to prawda. Ja nie wierzę ludziom i ich plotkom. Usłyszą piąte przez dziesiąte i paplają dalej, dodając swoje. Nie oceniam ludzi po pozorach. Wyrabiam sobie o kimś zdanie dopiero wtedy, gdy go poznam, a nie od razu osądzam.
Cały czas patrzyłam się w oczy chłopakowi stojącemu naprzeciwko mnie, cały czas płakałam i nawet nie próbowałam powstrzymywać łez. W sumie nigdy tego nie robię. Jak chce mi się płakać to płaczę. I tak było i tym razem.
Jego oczy gdy zobaczył, że płaczę przywróciły PRAWIE naturalną barwę i tak jakby się trochę rozluźnił. Na początku jego mina mówiła, że chyba nie wiedział, o co mi chodzi ale z czasem raczej zrozumiał. Zrozumiał, że po tym co powiedział zaczęłam się go poważnie bać.
- Amy... Ty chyba... chyba się mnie nie, nie boisz?- Kiedy wypowiadał te słowa, w jego głosie wyraźnie wyczułam troskę... delikatność, opiekuńczość... coś czego wcześniej nie wyczułam. To było dziwne słuchać Harry'ego Styles'a z takimi cechami w głosie. Ale wydało mi się to swojego rodzaju urocze. Wydawało mi się, że się martwił, a dawno nie odczułam czegoś takiego. Już od dawna nikt się o mnie nie martwił. To było całkiem zapomniane, jak dla mnie uczucie.
- Ja... ja... nie...nie...nie wiem.- Poczułam zawstydzenie. Nie wiem czemu. To było dziwne. Spuściłam głowę w dół, wbijając mój wzrok w podłogę.
- Spójrz na mnie- poprosił lecz ja jego prośby nie spełniłam.- Spójrz. Na. Mnie.- Ugh... Nienawidzę, gdy wypowiada każde słowo oddzielnie. Zauważyłam, ze zawsze tak robi, kiedy jest zły. Hm... Może by tak sprawić, by nie był już taki zdenerwowany? Muszę jakoś otrzeć te nieszczęsne łzy. Ale może się wkrótce skapnąć, no bo te moje zmiany nastroju. E tam. Wcisnę mu jakiś kit.
- Albo wiesz co wiem!- powiedziałam to ożywiona ale tak... bardziej uwodzicielsko+ tajemniczo. W pewnym momencie usłyszałam jego głos. Jak on śmie mi przerywać?
Dupek!
- Taaak? Naprawdę?- Spytał całkiem zabawnie podnosząc prawą brew do góry i kładąc swoje dłonie na moich biodrach.- A wydawało mi się, że chwileczkę temu była pani taka...- urwał na moment, po to był przenieść swoją głowę obok mojej i zbliżając swoje usta do mojego ucha.- Niewinna... Zawstydzona... - Wyszeptał.
Cholera!
Jednak zauważył moje dziwne zachowanie. I co by tu mu powiedzieć?
- To ty nie wiedziałeś, że dziewczyny mają zmiany nastroju?
- Oh. Oczywiście, że wiedziałem panno Malik. Ale pragnę przypomnieć iż tylko kobiety w ciąży tak się zachowują.- Spostrzegawczy. Nie będzie z nim tak łatwo.
- Ej a co ty taki formalny Styles?- Heh... Chyba go zaskoczyłam tym pytaniem. Ale zmiana tematu była konieczna.
- Czasem tak mam- odpowiedział, tym razem, luzacko- To co idziemy?- Kiwnęłam głową, a Arrogant przysunął się do mnie jeszcze bliżej, o ile to było możliwe i mnie podniósł.
Gdy jego skóra zetknęła się z moją, na moim ciele pojawiło się miliony ciarek, które po raz kolejny nie mają prawa się pojawiać.

***

Harold z nie małą gracją i wdziękiem otworzył drzwi od razu, gdy się przy nich znaleźliśmy, co na pewno nie było łatwe ze mną na rękach. Dlaczego Ja tak nie umiem? Muszę nad sobą popracować.
Pe chwili nie czułam już pod sobą tych cudownych rąk Harry'ego tylko coś równie świetnego, czyli łóżko.
Aha.
Czyli Harry mnie położył na łóżku. Popatrzyłam, co on robi. I ku mojemu nie zdziwieniu położył się koło mnie. Nikt nic nie mówił i po między nami powstała głucha i niekomfortowa cisza ale, na szczęście została ona przerwana.
- Mam pytanie.- Uhg... Czemu musisz być onieśmielający!? Utrudniasz mi zemstę!
- Pytaj.- powiedziałam beznamiętnie. Jakoś nie chciało mi się wysilać. Mam na wszystko czas.
- Czy to ty w szkole, na tablicy informacyjnej, powiesiłaś moją kreaturę. Dodatkowo na niej, zamiast mojego nosa był świński ryj, a pod tym wszystkim  podpisałaś: "Jesteś pociągający, jak spłuczka od klozetu*)- Kiedy skończył patrzył się na mnie wyczekująco, a mi języka w gębie zabrakło. No to nie ja ale.... TO JEST ŚWIETNY NUMER!!! Chwilę patrzyłam na niego i powstrzymywałam się ale... nie wytrzymałam.
- HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!!!! Nie, to nie ja ale... Hahahaha... Świetny numer! Po prostu bomba!- powiedziałam o zaczęłam się tak śmiać, że spadłam na podłogę ale warto było... choćby dla jego miny.
- I uważasz, że mi się należy?
- Ym... No wiesz. Wydaje mi się, że tak.
- Hm... Za taką odpowiedź należy się kara.
Co? Jaka kara?
Popatrzyłam na niego jak na niezłego idiotę, a ten w odpowiedzi uśmiechnął się. Ale to nie był taki uśmiech, który zazwyczaj gości na jego twarzyczce. Tym razem wyglądał tak beztrosko, jak normalny chłopak. No nie spodziewałam się tego po nim.
- A jaka kara?- Ciekawe, co on tak wymyślił, w tej swojej mądrej główce.
- A taka.- Nie zdążyłam nawet spojrzeć się na niego, bo ON mnie  pocałował.
Ale, że co!?
ON???
Niewierze. I co ja mam zrobić? A no tak. No to jest czas na mój pierwszy od jakiegoś czasu wewnętrzny faceplam. Chcę czy nie chcę muszę oddać ten pocałunek. No i tak się stało. Jego pełne i miękkie usta smakują jak malina ale nie mogę tego do końca określić, bo ON zakończył pocałunek.
No nie!
- Taka kara- powiedział i znów uśmiechnął się w ten cudowny sposób.
- A co tu miało być karą?
- Pocałunek z człowiekiem o świńskim ryju, który jest pociągający, jak spłuczka klozetowa.- I oboje zaczęliśmy się śmiać, jak byśmy byli przyjaciółmi od kilku lat. Nawet całkowicie zapomniałam o zemście, która do tej pory była dla mnie tak ważna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No rozdział, jak mówiłam
tak jest. Mam nadzieję, że
się podoba i że zostawicie
szczere komentarze.
* - No właśnie ja bardzo
lubię Harry'ego i nie chciałam
go obrażać. To tylko na
potrzeby opowiadania.

2 komentarze:

  1. hahaha : "człowiekiem o świńskim ryju, który jest pociągający, jak spłuczka klozetowa"

    Jak Ty na takie coś GENIALNEGO wpadłaś O.o nie mogę się powstrzymać od śmiechu =^w^=
    hmmmm.... ciekawa kara ;D
    Ciekawa jestem jak zadziała jej ten plan ?

    A co do rozdziału super !

    P.s. już nie mogłam się doczekać kiedy wrócisz z nowym świetnym rozdziałem :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki, dzięki :D :D :D

      Jak na to wpadłam? Sama nie wiem. Tak jakoś wpadło mi do głowy :)

      Cieszę się, że Ci się podoba :) I jeszcze raz dziękuję!

      Usuń