czwartek, 5 września 2013

Rozdział 7

- O tak. Tego mi teraz trzeba.- westchnęłam i dalej relaksowałam się, leżąc sobie w wannie, wypełnionej po brzegi wodą. Na około róże, w powietrzu słodki ale nie przesadzając zapaszek.
Normalnie marzenie każdej dziewczyny.
Cisza... Spokój... Odizolowanie się od wszystkich problemów i... dobijanie się do drzwi...
Zaraz, co!?
- Amy. Otwieraj kurwa te drzwi albo je wywarzę.- po głosie stwierdzam, że to...
Arrogant! A któż by inny?
- Że co, słucham?- co za debil. Jak On jest w łazience to mu nie przeszkadzam, a On? Drań jeden!
- Nie chcesz po dobroci, to tak nie będzie.
Co!?
Na razie nic nie słyszę, więc chyba sobie od puścił. I dobrze.
BUM,BUM,BUM!!!
WTF!?
- Co tam się dzieje, do jasnej ciasnej?
- Ostrzegałem.- o matko jedyna.
- Harry, przestań!- na chwilę ucichło. Może się opamiętała?
Znów wali.
No to chyba jednak nie -_-
- Harry, no! Ja siedzę w wan...- nie dokończyłam, bo w łazience ukazał się Arrogant.
Jak!? Ugh.. Teraz to nie jest ważne, bo ważniejsze jest to, że jestem teraz w wannie cała goluteńka! Szlag by go trafił w końcu!
Ja, oczywiście, jak najszybciej się dało zbierałam pianę, która pływała sobie na wodzie i "otuliłam się" nią.
- Co ty robisz!?- boże... Ile twoja matka musiała jeść śniegu, żeby urodzić takiego bałwana?
- Weź się tak nie drzyj, bo mi uszy uciekną.- spojrzałam na niego, a jemu para ze złości uszami ale i też nosem prawie, że wylatywała.
Miał całą czerwoną twarz, czarne oczy, a linie szczęki na jego twarzy mocno się zarysowały.
Ups... Wkurzyłam go. Ale jakoś dobrze się z tym czuję. Może to dlatego, że potrzebuję się wyżyć na kimś. To pewnie przez śmierć mojej matki.
I calutki dobry humor wyparował, a zastąpiła go złość. Ale oczywiście nie na mamę tylko Jego.
- Liczę kurna do 10, a Ciebie ma tu nie być, rozumiesz!?- chwyciłam za ręcznik, wyprostowałam ręce razem z ręcznikiem, powoli wstałam, następni się nim owijając. Wyszłam z wanny i miałam gdzieś, że kapie ze mnie woda i ewentualnie mogę się przewrócić. Teraz moim jedynym celem było wykurzenie Harolda z mojej łazienki.
Stanęłam na przeciwko niego i wyczekiwałam aż ON wyjdzie.
- Słuchaj mnie uważnie Amelia.  Jakim prawem chodzisz z Louis'em.
- Wiesz co? Sama nie wiem, bo na razie to stoję i to z tobą, więc sam sobie odpowiedz na to pytanie.- jaki tempak. Myśli, że ja się go przestraszę?
Żenada.
- Nie przeginaj pały!
- Nie mogę, bo jej nie mam- i oczywiście mój uśmieszek numer 5.
A jego mina?
Bezcenna.
- Masz iść i zerwać z Louis'em albo pożałujesz!
- Hahahahaha!- nie ma to jak wyśmiewać się komuś w twarz!- Ojej! Już się boję, a tak w ogóle... Jakim cudem Lou się wziął u nas w domu?
- Takim cudem- wykonał jakieś dziwne ruchy, których nawet je nie potrafię "odczytać" i sobie poszedł.
No nareszcie.
Nie wiem jak długo wytrzymałaby z nim i jego gadaniem. Jest mega wkurzające!
On ma w sobie to coś.
Coś... co strasznie wszystkich denerwuje. To się nazywa talent!
- Hm... Ciekawe czy z tym: "jak nie to pożałujesz" to była na poważnie. No nic.- zaczęłam się ubierać, kiedy nagle coś mi zaświtało.
CO JA DO JASNEJ CHOLERY WYPRAWIAM!?
Przecież mam zdobyć jego zaufanie, a nie go odpychać. Chyba muszę na poważnie porozmawiać z Lou, Perrie, bratem. Chyba ich w to wtajemnicze, bo ich też już denerwuje jego ciągłe "bawienie się" dziewczynami. Tak nie może być.
To nigdy nie miało prawa się stać.

*** Ranek ***

- Gdzie my idziemy?
- Nie mam pojęcia.- schodzę właśnie ze swoją klasą do jakiegoś podziemnego tunelu. Naszym "przewodnikiem" jest pani od dodatkowego angielskiego(?)
Nagle się zatrzymujemy. Okazuje się, że doszliśmy do końca. Pani krzyczy na cały głos:
- Proszę się ustawić w pary! Będę was liczyła!-
Co?
Przecież nie mamy pięciu lat. A tak w ogóle to... Gdzie ja jestem!?
- Amy! Idź szybko do obory i przyprowadź tu resztę.
- Tak proszę pani.- odpowiedziałam chociaż wcale tego nie chciałam. Tu coś jest nie tak.
Szybkim krokiem skierowałam się do obory.
No ale... Dlaczego do obory!? To jakieś pokręcone.
Czuję, że jestem w środku tego ciała ale nie mogę nic zrobić. To trochę przypomina mi film "Intruz".
Wchodzę do obory i widzę kolegów, koleżanki i... nowego chłopaka. Widziałam go kiedyś. Lecz tylko raz. Chyba w jakiejś gazecie. Nigdy z nim nie rozmawiałam. Poczułam po chwili, że ciało w którym jestem zaczyna płakać. Tylko dlaczego!?
Mimowolnie zaczęłam iść w jego stronę. Przytuliłam się do niego i powiedziałam coś co mnie zdziwiło.
- Nathan... Zrobisz mi.... kanapkę?-
Jaki Nathan!?
Jaka kanapka!?
Chcę coś powiedzieć.... wytłumaczyć... ale nie mogę. To tak, jakby ktoś odebrał mi ten cenny dar mowy, co jest straszne.
Patrzę na chłopaka o imieniu Nathan. Obserwuję każdy jego ruch. Po chwili słyszę jego cudowny głos:
- Oczywiście.- przytuliłam się do niego, co znowu nie było moim czynem, a on zaczął znikać...
- Nathan! Nathan! Nathan!

...

- Nathan! Nathan!
- Amy... Amy... Obudź się! Amy!
- Yyy... Co... Coś się stało?- popatrzyłam w górę, ciężko dysząc.
- Nie. Nic. Ale dzięki Pezz.
- Mogę Ci zadać jedno pytanie?- no to się zaczyna...
- Of Course.- szeroki uśmiech na twarz i jedziemy!
- Kto to Nathan?-
Ha!
Wiedziałam!
Punkt dla mnie!
- Wiesz... Sam bym chciała widzieć.- westchnięcie.- Miałam bardzo dziwny sen ale nie będę Ci go opowiadać.- pogroziłam jej palcem, na obydwie się zaśmiałyśmy.
- Nie, no spoko. Rozumiem. No dobra, Ja lecę do domciu. Do zobaczenia.- wstała, podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- Będzie mi Ciebie brakować. Papa.
- Ej! Przecież nie wychodzę na zawsze. Spokojnie niedługo będziesz miała mnie dość- zaśmiała się.
- Ciebie? Nigdy, nawet za milion lat!- powiedziałam, wstałam i razem z nią podeszłam do drzwi mojego pokoju.
- Ej czy to ni przypadkiem tekst Zayn'a w ich piosence. Czekaj... To chyba było... Best Song Ever, tak?
- Dokładnie tak! Od małego kocham zabierać my teksty. I to się chyba do tej pory nie zmieniło- i uśmiech.
Ratunku!
Usta mnie bolą!
- No nic. Ja spadam pa kochanie.
- Papa!- i wyszła.
Jak ja nienawidzę pożegnań.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, wiem. Krótki. Ale chyba teraz tak
będzie :( Pierwsze dni szkoły, a tu już
harówka. Zgadujcie, co to za nowa postać
w opowiadaniu. Ciekawe kto zgadnie.
Na bank wszyscy. To takie banalne. Ale
mam dla Was prośbę.
Zdecydujcie:
Chcecie krótkie rozdziały ale będą dodawane
częściej...
czy...
Niech będą dłuższe ale rzadziej dodawane?
Pamiętajcie Kocham Was! ♥
Powodzenia w Szkole...  :D
Szkoła... Błeeee..... :P

4 komentarze:

  1. Oj tam, oj tam że krótki ważne że jest :D
    Ja bym wolała krótkie i częściej, bo wtedy jeszcze bardziej nie umiem się doczekać nowego rozdziału ^.^

    Zgadzam się szkoła blleeee.....nie ma to jak początek roku i już Ci mówią kiedy masz sprawdzian O.o

    P.s Może chciało by się Tobie zajrzeć na "mojego bloga" i zostawisz jakiś ślad ? http://nirela-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, wiesz ze nienawidzę pedalszonów:P ale przeczytalam ten jeden rozdzial... I jest swietny! Olka, i ty mowisz ze nie umiesz pisac? Powinnam cie za to zaciukac!!! ;p masz talent, pisz dalej, a nawet i o pedalszonach, swietne! Z pałą najlepsze:DD połączenie twojego pisania i twojego humoru - <3 seryjnie, nie wiedzialm, ze tak swietnie potrafisz przedstawiac dane sytuacje!!! Szacun, wiedz ze nawet ja tak nie umiem! ;P swieeeetneeee! Twoja dziwna koleżanka, Nataliaaaa :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak Nataliooo :P Uważaj, bo Ci uwierzę! Nie no pani od Polaka by mnie zagadała na śmierć, jakie to było niepoprawne zdanie ale to nie istotne. Co się ze mną dzieje? o_O No tak jak dzisiaj Ci mówiłam... NIE UMIEM PISAĆ!!! Nie da się pisać LEPIEJ OD CIEBIE! I powiem Ci to jutro jeszcze raz w szkole i będę wypominać do końca życia... o ile się będziemy widzieć XD Buj się mnieeeeee....!!! :D

      Usuń
  3. O tak, tak... Pewnie. Nie da się pisać lepiej ode mnie??? o.O Okeeeej... Co jest z tobą nie tak? :P Dziwne to. Ty mówisz, że ja umiem pisać, ja mówię, że ja nie umiem, ty mówisz że nie umiesz, ja mówię, że ty umiesz... Taaak... Pogmatwane. Tak czy siak, ja tam uważam, że masz t a l e n t a ;P Ale ja? Nie wiem, czy to takie słuszne stwierdzenie... A i piszę się ,, bój się" :P Ale spoko, ja ostatnio napisałam na blogu ,, durzy" XD Każdemu się mylą literki XD :D A w ogóle to coś ze mną ostatnio nie tak... Piszę w komentarzach z tobą na twoim blogu o One Direction... O.o Ratunku... I rozpisuję się o jakiś pierdołach zamiast na temat :P Mimo, iż to anonim, raczej nie muszę się podpisywać :P

    OdpowiedzUsuń