wtorek, 24 grudnia 2013

Liebster Award

 
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.Bardzo dziękuję za nominacje ;) Do niedawana nawet nie wiedziałam co to O_o
 
1.Lubisz jakiś sport ?
Tak... Siatkówkę ;)
2.Kogo najbardziej lubisz z One Direction ?
Zacnego Harolda ♥
3.Ile masz lat ?
Mało.. Tylko 12
4.Ulubiony film ?
This Is Us & Fast and Furious (wszystkie części)
5.Jak byś miała\miał zamienić się w zwierze jakie by to było ?
Tygrys
6.Ulubiony zespół oprócz One Direction ?
Little Mix
7.Kiedy masz urodziny ?
4 czerwca
8.Kochasz kogoś ?
Nom... One Direction, Mojego pieska...
9.Jaki smak żelków lubisz najbardziej ?
Jabłkowy
10.Wytrzymasz dzień bez telefonu\komputera\telewizji ?
Absolutely no!(absolutnie nie!)
11.Kogoś byś wybrała\wybrał z gwiazd aby spędzić z nim\nią dzień ?
One Direction lub Little Mix (najbardziej Perrie ) ;D


A teraz pytanka ode mnie:

1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat?
3. Twój ulubieniec z One Direction?
4. Jakie jest twoje Hobby?
5. Gdzie chciałabyś/chciałbyś wyjechać najbardziej?
6. Co byś zrobiła/zrobił gdyby jutro miał nastąpić koniec świata?
7. Byłaś/byłeś kiedyś na jakimkolwiek koncercie?
8. Kim chcesz zostać w przyszłości?

9. Kogo kochasz najbardziej na świecie?
10. Twoja ulubiona piosenka 1D?
11. Masz taki sekret, którego nigdy nikomu nie powiedziałaś/powiedziałeś?


Nominowane blogi przeze mnie:

http://abbey-james-opowiadanie.blogspot.com/

http://safe-haven-fanfiction.blogspot.com/

http://onedirectionislovestory.blogspot.com/

http://imaginyo1dandletmekissyou.blogspot.com/

http://uncanny-harry-styles.blogspot.com/2013/12/rozdzia-6.html?m=1#comment-form

http://nancymenancy.blogspot.com/http://1d-forever-directioners.blogspot.com/

http://momentarily-louistomlinson.blogspot.com/http://stayalivejuststayalive.blogspot.com/

http://silence-dark-secrets.blogspot.com/2013/12/4-spacer.html?showComment=1387882170843#c6826044950123879146

http://you-are-my-greatest-mistake.blogspot.com/

http://www.selectrightdirection.blogspot.com/

http://lose-fanfiction.blogspot.com/


poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 12

***
- Dobrze się już czujesz?
- Boli Cię coś?!
- Może potrzebujesz czegoś?
I znów ta lawina pytań... Jakie to jest męczące. Daliby chociaż na 5 minut spokój, a nie jadaczki im się nie zamykają.
Ale czemu oni się znów tak dopytują?
Myśl, myśl, myśl...
Aaa... Wiem!
Zasnęłam. To chyba z tego szoku.
On dilerem?! Na takie nie wygląda. Przysłowie się spełnia.
" Nie oceniaj książki po okładce"... Nie oceniaj ludzi po wyglądzie..
A co do pytań:
Udręka.
- Nie dziękuję, że się tak o mnie troszczycie ale naprawdę ja dam sobie rade sama. - miło, chyba im podziękowałam, ale to nie podziałało.
- Ale zauważ, że nie może teraz wstawać z łóżka,  a my ci możemy coś przynieść. - ciągnęła nadal Perrie. Kocham ją, ale ją uduszę.
- Nie! Chcę abyście wszyscy wyszli... Z wyjątkiem jednej osoby... - wszyscy popatrzyli na siebie ze zdziwieniem. - Harry, ty zostań. - pozostali spojrzeli na niego z pytającymi minami, ale on nawet tego nie zauważył. Wpatrywał się we mnie.
- No ok... - powiedział Zayn i zaprosił wszystkich do wyjścia.
Harry podszedł i kucną przy moim łóżku.
- Słucham Cię mała. - wyszeptał, patrząc się przy tym cały czas w moje oczy
- Chciałam cię przeprosić za wszystko.. Byłam dla ciebie nie miła i w ogóle... Wkurzało mnie to jak traktujesz dziewczyny i chciałam ci dać nauczkę ale zrozumiałam, że to nie fair z mojej strony i cię za to przepraszam jeszcze raz.- spuściłam wzrok oraz głowę. Mam nadzieję, że odbierze moje intencje, bo jak by było inaczej to... Z mojego kontynuowania planu nici...
- Słuchaj... Rozumiem. Jesteś w końcu dziewczyną i bronisz swojej rasy, ale nie możesz w ten sposób postępować. Masz rację... Źle traktowałem poprzednie dziewczyny, zaś ty choćbyś poruszyła niebo i ziemię nie zdołasz odpłacić się za nie wszystkie. Przemyśl zanim coś zrobisz, a co do przeprosin to... - błagam przyjmij je. Błagam...- Ok. Zapomnę o wszystkim pod jednym warunkiem. - powiedział i uśmiechną się uroczo.
O Boziu... Trzymajcie mnie, bo ten jego uśmiech mnie zabija.
Ale... Czekajcie.. O YEAH!
Przyjął przeprosiny!!!
Mój plan będzie działał!
- Ok. Ty tu jesteś szefem. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się równie zalotnie, jak on.
- A więc musisz jak wyjdziesz ze szpitala pójść ze mną w pewne miejsce. - uśmiechnął się jak małe dziecko. Jakie to słodkie.
- Nie mogę się już doczekać. - odparłam entuzjastycznie po czym dodałam. - A można wiedzieć gdzie mnie pan zabiera? - zapytałam tajemniczo, ale dodając odrobinę uroku.
- Niestety, ale to niespodzianka skarbie.
- Oh... Tak mi przykro. No dobrze. Możesz już zawołać wszystkich. - nie wiedziałam, jak dalej może potoczyć się rozmowa, dlatego kazałam mu zawołać pozostałych.
- Oczywiście. - i szybko podszedł do drzwi i je otworzył. Louis, Niall, Liam, Zayn weszli do środka, ale... nie ma Perrie?
Czyżby się zmęczyła i sobie poszła?
Nie... To nie w jej stylu.
- Słuchajcie! Mam mega dobrą wiadomość! - krzyknęła Perrie. A jednak jest. No mów, że tą dobrą wiadomość.
- Wychodzisz na święta do domu Amy!!! - wychodzę do domu?!
O Jezu...
Jakie do jasnej ciasnej święta?!
- Ej... Nie, że coś, ale przez ten wypadek kompletnie nie pamiętam... Jakie to my mamy święta? - zmarszczyłam brwi i patrzyłam się na wszystkich po kolei, wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi.
- Amy. Boże Narodzenia jest już jutro. - powiedział Zayn i wykonał słynny w naszej rodzinie poker face.
- Aaa.. No spoczko. Kurde... - przypomniałam sobie, palnęłam ręką w czoło i podniosłam się na łokaciach. - Słuchajcie. Kiedy najwcześniej będę mogła wyjść stąd?
- Nawet teraz. - odparła uradowana Pezz.
Ufff...
- To dobrze. - odetchnęłam z ulgą i spokojnie z powrotem położyłam się na łóżku.
- A co się stało? - ooo.. Nialler się odezwał.
Jak miło znów usłyszeć jego głos. W ogóle wszystkich głosy jest miło usłyszeć. Naprawdę nie wiem co ja bym bez nich zrobiła.
Moi kochani *.*
- Bo mam problem, a mianowicie mówicie, że jutro już święta, choinka itp... a ja nie mam dla was prezentów. - zamartwiona i odrobinę zawstydzona spuściłam głowę w dół.
- Ej... Nie martw się mała. - szepnął jakiś głos. Po jego słownictwie łatwo mogłam stwierdzić iż to był Arrogant. - Pójdziemy dzisiaj we dwoje na zakupy i wszystko kupimy co potrzebne, ok? - słodziak...
- Okkey. - podniosłam głowę i uśmiechnęłam się najładniej jak potrafiłam. Jednak potrafi być "ludzki", jak na dilera...
Jejku. Kompletnie o tym zapomniałam. Zadawanie się z takim kimś może mi zaszkodzić...
Trudno się mówi. Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
- Wszystko będzie dobrze... - szepnął i pocałował mnie...
_________________________________________________________


Uff... Jakoś poszło. Podoba się? No ja myślę ;))
Boziu... Jak ja nienawidzę świątecznych porządków...
Takie małe pytanko do was: Oglądałyście teledysk Little Mixdo "Little Me"? Jak oceniacie nasze dziewczyny? Moim zdaniem
spisały się na medal. Kto nie oglądał:

http://www.youtube.com/watch?v=wXhMqDotfLk
Kocham to *.*
Przy tej właśnie piosence pisałam ten oto rozdzialik :-)
Na koniec życzę udanych świąt, mega dużo prezentów pod choinką i spełnienia marzeń
Wesołych Świąt!!!

piątek, 13 grudnia 2013

Imagin cz.3

- Moja kurwa wina, że ten zgredek nie potrafi się zachowywać?!- wybuchł Lou i zaczął wymachiwać rękami, tak że musiałam go wyprowadzić na dwór.
- Louis... Rozumiem. Sama jestem bardzo rozczarowana zachowaniem Harry'ego. Oraz bardzo się zdziwiłam, że w ogóle się pojawił po tak długim czasie... Ale traktuj go jak powietrze. On rozgryzł już, że łatwo jest cie sprowokować, więc nie zwracaj na niego uwagi.
- No tak ale...
- Ale jak coś to go po prostu wyrzucę z domu. - powiedziałam i się przyjaźnie uśmiechnęłam.
- Eh... Uparta ale nich ci będzie. - odwzajemnił uśmiech, przytuliliśmy się i wróciliśmy do domu.
Powoli przekroczyliśmy próg domu, śmiejąc się z tego co robiliśmy tydzień temu nad morzem.
- O... Jaka zakochana para.- zadrwił Harry. Kompletnie nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Miał swoją szanse. Odszedł i nie wrócił, choć obiecał. Tak nie  postępuje prawdziwy przyjaciel. On dotrzymuje obietnic, a szczur? Odszedł stąd i odszedł na zawsze z mojego serca.

"Dziękuję tym co są i byli, pierdolę tym co się odwrócili."

- Skończ. - powiedziałam mając cicha nadzieję, że sobie pójdzie.
- Nie będzie mi tu jakiś pajac dziewczyny zabierał! - wrzasnął i szybko sobie poszedł, trzaskając drzwiami do tego stopnia, że zeszli moi rodzice.
- Córciu co się dzieje? - no i co? przecież nie powiem: Pamiętasz tego Harryego? Właśnie zrobił Lou wielką awanturę, bo jest moim przyjacielem? Nie.. przecież nie uwierzy.
- A nic... Tak się trochę posprzeczaliśmy, ale jest już ok. - próbowałam uspokoić mamę, ale chyba nie dała się złapać na to co powiedziałam.
- Na pewno jest dobrze, bo coś blado wyglądasz?
- Tak,nie martw się już. - powiedziałam i poszłam z Lou do mojego pokoju.

*** Harry***

O nie! Ja mu nie dam Amelii. Tylko... Jak się do niej zbliżyć?
Wiem... To nie będzie łatwe, ale... No ja mam nie dać rady?!
Mój plan to: Uwieść matkę Amy, a następnie poprzez jej starą dotrzeć do dziewczyny.
Hahaha! Jestem mistrzem wymyślania niecnych planów.

*** Amy***

Ruszam ręką i natykam się na coś miękkiego i dziwnego w dotyku.
Co to ma być?!
Otworzyłam oczy i napotkałam wzrok... Louisa?!
- O boże! - zerwałam się jak poparzona z łóżka.
- Spokojnie. Ja tylko zasnąłem obok ciebie. Do niczego nie doszło. - uśmiechnął się i również wstał.
- A teraz idź się szybko ogarnąć, bo ruszamy na miasto. - Rzucił we mnie, przyznam, że ślicznymi ciuchami. On to ma wyczucie gustu.
Poszłam do łazienki, w której przemyłam twarz, ubrałam się, zrobiłam delikatny makijaż, ponieważ nie lubię mieć dziesięć ton tapety na buzi.
- Co ja zrobię z włosami? - przez następne piętnaście minut układałam sobie moje kudły rękami, aż wpadłam na pomysł, że zrobię sobie lekkiego kłosa.
- No i gotowa! -
Efekt?
Per- fect.
Wyszłam z łazienki i spostrzegłam, że Lou nie ma już w pokoju, a z dołu dobiegał przepyszny zapach tostów i kakao.
- Hmm. A co to za zapachy? - spytałam się, na co Louis tylko się uśmiechną.
- Twoje ulubione. - odpowiedział i postawił mi przed nos tacę z moim ulubionym śniadaniem.
Uwielbiam go!

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 11

- Niesamowite...- szepnął jeden z lekarzy, udając się następnie do aparatury znajdującej się metr od mojego łóżka.
- Co za przypadek...
- Zgadzam się, ale nie zachwycajmy się tak, tylko bierzmy się do roboty.- zarządził grubszy pan w długim, białym fartuchu. Po jego rozkazie wszyscy obecni na wielkiej i także białej sali zaczęli się przemieszczać.

***

Otwieram oczy.... OTWIERAM OCZY!?
Czyli jednak nie umarłam?!
Wiedziałam...
- Cicho! Budzi się. - wyszeptał dobrze mi znany głos, ale za nic w świecie nie mogłam sobie przypomnieć jego właściciela.
- Proszę pana, a kiedy będziemy mogli zabrać ją do domu? - Perrie? To ona... Jednak jest moją prawdziwą przyjaciółką. Szkoda tylko, że nie ma już mamy. A z resztą... Pewnie gadałaby tylko o tym, że mogła mi się coś poważnego stać, o ile już się nie stało.
Ruszyłam delikatnie ręką, ale na tyle mocno ile tylko mogłam.
- O mój Boże... Panie doktorze ale czy ona będzie mogła się sama poruszać?
- Tego na razie nie wiemy. Ale niestety pewne jest to, iż przez pewien bardzo długi czas panna Amelia będzie musiała przeleżeć w łóżku. Nie chodzi nam o potrzeby oczywiste...
- No tak ale ona ma szkołę oraz inne bardzo ważne sprawy, które musi pozałatwiać. - wtrącił się ktoś kogo po głosie nie mogę rozpoznać.
- To już nie mój problem. Radziłbym jednak oprócz korzystania z toalety, aby nigdzie indziej się nie ruszała, ponieważ może dojść do poważnego uszkodzenia ciała, co może prowadzić do tego, iż będzie się musiała poruszać na wózku inwalidzkim. - To chyba wstrząsnęło wszystkimi.
No dobra... Ale o jakie ważne sprawy chodziło "ktosiowi". Przecież dobrze pamiętam życie, które było przed tym, zanim umarłam i zmartwychwstałam.
To jakaś masakra...
- Ghy,ghy...- wymusiłam i wzrok wszystkich powędrował na mnie.
Skąd to wiem?
Jak już wcześniej wspominałam... Ja widzę!
No właśnie... Pacze się na wszystkich tutaj zgromadzonych...
Jest Zayn, Perrie, dwóch lekarzy, Niall, Louis, Liam i... Harry?
Oh...
No tak.
Coś tu jest nie tak. Serce mi mocniej bije?
Czemu?
Nie możliwe, że na jego widok.
Co to, to nie.
- Amy, kochanie jak się czujesz?
- Dobrze.- starałam się brzmieć jak najnaturalniej lecz mój głos była słaby... Prawie, że nie słyszalny.
- Na pewno? Może potrzebujesz czegoś? Jak tak, to wal śmiało.- powiedziała przyjaźnie Perrie, patrząc się na mnie tymi swoimi wielkimi, pięknymi oczętami.
- Nie tylko... Musisz mi pomóc.
- Jasne. Mów o co chodzi. - odparła bez zastanowienia.
- Niech najpierw wszyscy wyjdą.- i spojrzałam się na każdego po kolei.
- Tak, tak... Wyjdźcie. - powiedział lekarz i wyprosił ich z sali.
Zostałam tylko ja i Pezz.
- Słuchaj... Pamiętasz, jak ci mówiłam o planie i tych rzeczach nie?
- Ymm.. Tak ale nie wiem do czego zmierzasz.
- Chodzi o to, że... Ja się w nim chyba zakochałam....- wyszeptałam i spuściłam głowę.
- Nie...tobie się tylko tak wydaje. Przecież my mamy ten plan, a jeśli ty... to on... O nie!- wypowiedziała głośniej Perrie i złapała się za głowę.
- Wiem... Ale on się stał taki.. Opiekuńczy, czuły, normalny...
- To tylko przykrywka na takie naiwne dziewczyny, jak ty.
- No tak ale..
- Nie wiesz nawet w co się pakujesz.- powiedziała z poważną miną dziewczyna.
- Oj przesadzasz... On nawet nie pali.
- Słuchaj uważnie, co ci teraz powiem. Tylko ja z osób z jego otoczenia znam jego tajemnice. Powiem ci ją ale obiecaj, że nikomu tego nie powiesz i nigdzie nie zgłosisz, bo obydwie będziemy miały szczerze mówiąc przesrane. -
Co!?
O co jej chodzi?!
Pokiwałam twierdząco głową.
- Bo on  od 3 lat jest... Dilerem narkotyków oraz bije się z innymi na nielegalnych walkach... za kasę oczywiście. - powiedziała i patrzyła się na mnie jak sroka na diadem.
Dilerem?
Walki?
Za kasę?
Boże... Co to ma być?!
___________________________________
Masakra, nie? Dobra... Co ma być to będzie ;)
I pytanko: Mam kontynuować imagina? Bo
nie wiem czy mam dalej pisać trzecią część. :-)

piątek, 6 grudnia 2013

TIU & MM

Hejkaaa... To jeszcze nie nowy rozdział, który pojawi się prawdopodobnie w poniedziałek ;) ale za to krótka notka.
Dziś mikołajki i ciekawość mnie zżera, więc pochwalcie się co dostaliście od Mikołaja?
Ja płytę Midnight Memories, ale tą z kartkami do wysłania no i perfumy :) Niestety nie Deluxe Edition... ale też nie tą zwykłą :-)
No i druga sprawa...

14 grudnia jest "This Is Us" - rozszerzona wersja w kinach!!!

No i jestem ciekawa, czy idziecie...? Ja idę i pewnie będę w rządzie G miejsce 17, 18, 19 ;) w Warszawa- Ursynów. Kto tam będzie? Chętnie sobie z wami pogadam tak naprawdę ;)) Mam nadzieję, że będzie nas sporo :D

Jaka jest wasza ulubiona piosenka z MM? Mi się podobają wszystkie ale mam cztery ulubione :) Oto one:
- Strong
- Happily
- You & I
- Little Black Dress
Ale ta ostatnia najbardziej :D Nie wiem czemu... Tak mi podpasowała :)

Pozdrawiam i życzę pójścia na TIU ;-)

PS: Trzy miejsca bo jadę z przyjaciółkami, a jedna z nich ma szczęście, bo 14 grudnia ma akurat urodziny... ;D Też tak chce :)

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 10

- Nie! Zawracamy się! Nie dam rady!
- Musisz. Spójrz na mnie.- podniosłam głowę i musiałam bardzo się wysilić aby móc spojrzeć do góry.- Jeśli mu teraz nie powiesz to możesz go stracić, rozumiesz? Pomyśl tylko. On może później się dowiedzieć od kogoś innego i znienawidzi Cię za to, że mu nie powiedziałaś, więc jak?- wetchnęłam. Ma rację. Nie mogę upaść już całkowicie na dno.
- Dzięki. Nie zdajesz sobie sprawy, że bez ciebie bym sobie nie poradziła.- jak najmocniej ją przytuliłam, przeprosiłam i wyszłam z pokoju. Mój aktualny kierunek, do którego się udaję to pokój Zayna.
Raz kozie śmierć.
PUK! PUK!
- Proszę!- delikatnie nacisnęłam klamkę od drzwi i wychyliłam głowę do środka pokoju.
- Um... Mogę?
- Jeśli musisz to tak-z wielkim wahaniem weszłam do pomieszczenia, czując, że to nie będzie najlepsza rozmowa jaką poprowadziłam z bratem. I niestety miałam rację.
- Zayn, posłuchaj mnie. Bo.... - i się stało. Dolna warga zaczęły mi drgać...
 Dałam upust swoim emocjom. Upadłam na kolana, płakałam...
A Zayn?
On... tylko stał nade mną i patrzył się na mnie z pokerową twarzą. Miałam dziwne odczucie, że ja niego wcale nie przejmuje i sprawiam mu problemy.
Hm... Może by tak uciec? Tylko do kąt?
Perrie?
Nie... I tak ma wystarczająco dużo problemów.
- Wstań, ogarnij się i wyjdź.- Chyba musze iść do lekarza, bo mam coś ze słuchem. Czy mój brat właśnie odezwał się do mnie chamsko? Nie... To nie możliwe. Wszyscy ale nie on. Dlaczego tracę wszystkich po kolei?
- Za...Zayn, czemu tak mówisz?- myślałam, że... no właśnie, co ja myślałam? Nie mam pojęcia.
Pomyślmy... Jaka ja teraz jestem?
Zagubiona? Nie... To nie pasuje.
Ja bym to bardziej określiła: coraz bardziej samotna, opuszczona... niechciana?
Tak to chyba to...
- Ukrywasz, okłamujesz.. Nadal nie wiesz, o co mi chodzi?- czyżby wiedział? Tylko od kogo?
Jak?
Wiedziałam o tym tylko ja i Perrie. Może to ona powiedziała? Ale po co?
- Nie słyszałaś? Masz stąd wyjść!- wrzasną po chwili. Spojrzałam na niego, w jego oczy. Były przepełnione złością... Jego mina...
Bałam się.
Znów się bałam chłopaka, którego znam od dawien dawna. Ale ten strach był inny niż w obecności Arroganta.
Tutaj nie błam się o to, czy coś mi się stanie. Czy może za chwilę będzie trzeba wzywać karetkę po mnie. Nie... To było coś zupełnie innego.
Bałam się ale tylko tego, że mogę na zawsze stracić Zayn'a. Możemy po tej kłótni już nigdy się do siebie nie odezwać. Normalnie, jak w jakiejś kiepskiej komedii brazylijskiej.
Zaczęłam po chwili podnosić się z podłogi, na której nadal klęczałam. Kiedy już stałam na nogach, szybko podeszłam do drzwi i nie czekając ani chwili prędko je otworzyłam oraz wyszłam. Zamyślona szłam do swojego pokoju, nie zważając na to iż może mi się coś stać. Podeszłam do drzwi pokoju i otworzyłam je powoli, ponieważ brakowało mi sił nawet na taką błahostkę, przekroczyłam próg pokoju.
Co to do diaska ma być?!
Jakiś chłopak z zasłoniętą twarzą leży prawie, że nagi na moim łóżku i paczy się na mnie, jak na kurczaka.
Co tu się dzieje...?! Pomyślałam i chciałam to powiedzieć na głos ale nie mogłam. W oddali było słuchać tylko echo słowa: dzieje.
 
***

- Co się z nią stało?!
- Amy!!
- Boże...
- Może dzwonić po pogotowie?!
- Dzwoń! Szybko!- jakie pogotowie? Co jest?
Ej czemu ja się nie ruszam?
Co to ma znaczyć?
Kto to nade mną tak ślęczy?
A tak.... Harry, Perrie i.... Zayn?!
Nie możliwe, przecież.... my się tak strasznie pokłóciliśmy,  a teraz po tym wszystkim on klęczy nade mną taki zapłakany? Z resztą, jak wszyscy w tym pokoju.
Ej, no...  Jakim to cudem ja widzę choć mam naprawdę zamknięte oczy?
Bezsens.
Dobra tam. Wstaję.
Podeszłam do Zayn'a i przytuliłam go, a on?
Nic. Dalej płacze i patrzy się w miejsce, z którego wstałam.
-Co on tam widzi?- pomyślałam i również przeniosłam tam wzrok.
O mój Boże!!!
Ja tam leżę.
Ale czemu.... O nie! To nie prawda.
Ja wcale nie umarłam! Ja żyję!
Jestem tu!
- Zayn! Zayn! Zayn!- krzyczałam jak najgłośniej się da ale oni wyglądali tak, jakby nic nie słyszeli. Pędem podeszłam do Perrie i stanęłam obok niej.
- Perrie!- próbowałam nią potrząsnąć ale to wszystko na nic.
Nagle usłyszałam wycie karetki.
Nie no.... To chyba jakieś żarty.
Usłyszałam otwierające się drzwi.
- Proszę się odsunąć!- zaczął ktoś krzyczeć. Odwróciłam się a tam trzech lekarzy wbiegło do mojego domu z jakimiś noszami.
- Amy! Ja muszę jechać z Amy!- rozległ się kolejny krzyk tylko tym razem.... Harry'ego?!
Ale, że on?
Dobra przyznawać się... Kto kombinował z uczuciami?
- Niestety nie może pan.
- Ale...!
- Proszę się odsunąć!- po tych słowach lekarze zabrali się do zbadania mnie. Harry tylko wybiegł z pokoju do kuchni po kluczyki, a następnie pobiegł do garażu po samochód.
- Proszę pana... Ona żyje prawda?- wyjąkała Perrie, która do tej pory nic nie mówiła. Patrzyła się z Zayn'em na lekarza z nadzieją w oczach. Po nie całych 2 minutach mężczyzna odezwał się.
- Nie... Niestety. Przykro mi.-
CO?!
Ja nie żyję?
A co ja właśnie robię?! Stoję na własnych nogach, myślę, widzę, słyszę i przypatruję się temu całemu cyrkowi.
- Pan kłamie! Pan jest cholernym oszustem! To nie jest prawda!!!- krzyczał Zayn i zapłakany wybiegł z domu, a Perrie?
Klęczała na kolanach, tępo wpatrując się w jeden punk. Po jej policzkach spływały miliony łez.
Nagle usłyszałam trzask drzwi.
Ktoś wbiegł do pokoju.
- ONA NIE UMARŁA! ONA ŻYJE! PAN NIE JEST LEKARZEM! ONA ŻYJE! Chociażby dla mnie...- ostatnie zdanie wypowiedział. Nie wierzę, że to on. Nigdy taki nie był.
Chciałabym teraz podejść do niego... Przytulić go... Pocałować?
Nie... A jednak.
Nie możliwe, że zakochałam się w nim.... po śmierci.
_______________________________________
Heejo! Co tam u Was?
Nie dodawałam tak długo, bo miałam
taki meeeeeega wielki szlaban na kompa. A ten rozdział n
napisałam od razu gdy tylko weszłam, czyli... Dzisiaj ;)
Mam nadzieję, że się podoba. :-)

piątek, 25 października 2013

Story Of My Life

Kurcze... Wreszcie znalazłam 5 minut.... Dosłownie. Niestety tylko tyle... Więc na szybko, gdyby jakaś z moich sióstr nie przesłuchała jeszcze "Story Of My Life" dodaję ten post. Ta piosenka to..... 8 CUD ŚWIATA!! Zdecydowanie najlepsza solówka Niall'a. I oczywiście prawie przez całą piosenkę przepiękny głos Harry'ego.
Oh.
Dobra, sami ocenicie...


          "STORY OF MY LIFE"

OTO LINK:
http://gwiazdunie.pl/one-direction-story-of-my-life-piosenka-juz-dostepna-premiera/

Tak... Wchodzę na te nieszczęsne Gwiazdunie. Mimo tych wszystkich plotek, lubię czasem wejść na tę stronę i gdy mam zły humor ponabijać się z nich. Taaaa.... Bo to takie fascynujące :D

sobota, 12 października 2013

Koniec?

To chyba koniec z tym blogiem :'( Nie mam czasu!!! Masakra :( Albo nauka albo coś tam... a wiecie przyjaciół też nie można zaniedbywać :) No więc chyba zwieszę go na jakiś czas. Przepraszam ale... No tak się złożyło. Do zobaczenia :D

Na sam koniec:
http://www.youtube.com/watch?v=AgEV0uMnysY

Papatki ;D

niedziela, 22 września 2013

Rozdzaiał 9

Siedzę właśnie na olbrzymiej, czarnej, sali. Przede mną znajduję się bardzo wielka scena, na której trwają przygotowania do pierwszego występu chłopaków, w jakiejś tam króciutkiej trasie.
Wokół mnie chodzą,  niezwykle zabiegani ludzie. To wygląda tak jakby próbowali się rozdwoić ale niestety... nie można.
Jak ja bym tak chciała.
Chciałabym żeby było mnie czasem dwie. Zdecydowanie byłoby o wiele łatwiej. Więcej czasu dla siebie.
Dla realizowania swoje planu...
O JEZU!
Ja kompletnie zapomniałam o tym moim planiku. Dobra czas się zabrać do roboty.
Niechętnie podeszłam do grupki ludziów(XD), która i tak się już rozchodziła. Zostali tylko sami chłopcy.
- To może i lepiej.- pomyślałam i po chwili stałam już przy nich, przysłuchując się ich rozmowie, z której wynika, że koncert jest już tego wieczora, oni nie mają jeszcze listy piosnek do zaśpiewania i nie mają czego ćwiczyć i ogólnie wszystko się wali.
Oho!
Zaczyna się moje pięć minut.
- Hej, chłopaki.- radośnie(?) powiedziałam i serdecznie(?) się do nich uśmiechnęłam. To przebywanie z nimi coraz gorzej na mnie wpływa. Staję się coraz milsza.
To do mnie nie podobne.
- Hej, hej.- mruknęli całkiem bez życia. Tak, jakby całe powietrze z nich uleciało i miało przez najbliższy czas nie powrócić.
- Widzę, że nie najlepiej się trzymacie. Może przyniosę Wam kawę i jakieś ciasto, co?- zaświergotałam, udając najweselszą osobę na świecie.
No, jakby tak podsumować. Ten dzień nie jest najlepszy dla nikogo chyba. Chłopcy mają teraz te problemy z koncertem, a ja dla odmiany schodząc po schodach runęłam, jak długa, oparzyłam się żelazkiem...
Ale, nie!
Jest chociaż jeden plus dla mnie i dla ukochanego braciszka Zayn'a tego dnia. Zapewne domyślacie się, dlaczego?
A otóż przyjeżdża za około godzinkę tutaj Perrie!!!
Juhu!

***

Tak... Tak wiem. Tacy to są chłopacy. Uwierz też mi się to nie podoba. - westchnęła blondynka i spojrzała przed siebie. - Dla niego liczy się tylko sex, alkohol i cycki. Nic więcej. - spuściła wzrok, aby po chwili spojrzeć na mnie.- Dobry masz pomysł. Należy mu się. Należy mu się za te wszystkie zranione dziewczyny.- wyszeptała, a w jej oczach pojawiły się łzy. Usta nieszczęśliwie wygięły się w podkówkę.
Dlaczego, aż tak emocjonalnie podeszła do tej sprawy?
Nie rozumiem.
- Perrie... Może i nie powinna pytać ale... Czy ciebie i Harry'ego... no wiesz... coś łączyło lub łączy?- wycedziłam, całkowicie ciekawa odpowiedzi. Z jedej strony chce ją poznać, ale z drugiej... boję się. No, bo co by było gdyby... gdyby Perrie kiedyś albo nadal spała z nim? Nie potrafię sobie tego wyobrazić. To... zbyt obrzydliwe.
Ta tylko spojrzała na mnie spod swoich mokrych rzęs, na których nadal spoczywał wodoodporny tusz. Patrzyła się tak chwilę na mnie po czym kiwnęła głową.
CO?!
Przecież to nie możliwe.
Że niby ona... i Harry?
Hahahaha!
- No wiem, że jesteś dobra w żartach ale niestety muszę przyznać, że ten Ci nie wyszedł.- głośno przemknęłam ślinę, czego echo rozniosło się po całym schowku na mopy, szczoty, ścierki i te inne pierdoły.
Dziwicie się zapewne dlaczego siedzimy w takim, a nie innym miejscu?
Już wyjaśniam.
Otóż chłopcy chcieli koniecznie wiedzieć o czym rozmawiamy, więc nie odpuszczali nas na krok. No więc przyszłyśmy tu, ponieważ oni tylko tu nie mogę wchodzić, a to dlatego, że mają tylko te ubrania na całą trasę koncertową i nie mogą ich pobrudzić, porwać itd...
Usłyszałam łkanie.
Pezz.
- Kochanie, nie płacz. Powiedz, co się stało? Ulży ci.- usiadłam koło niej i przytuliłam ją.
- To było trzy lata temu. Chłopacy byli jeszcze w X Factor, a zwykłą dziewczyną. Podczas jednego odcinka miałam miejsce na widowni. Po programie weszłam na plan i niestety spotkałam Harry'ego i spodobał mi się. Był taki słodki i uroczy z wyglądu, nie to co teraz, jednak charakter nawet wtedy miał już taki. Uwiódł mnie i zaciągnął do łóżka. To tak w skrócie.- powiedziała.
Co za drań, ciota, idiota!
Nie dopuszczę do tego, aby nadal został bezkarny.
Nigdy!
- Wiesz, co? Mam pomysł. Razem wykonamy ten plan. - i wyszeptałam jej plan do ucha.
Zapowiada się niezła zabawa.
Powodzenia Styles.
_____________________________________________________
Tym razem szybciej, nie? I jak podoba się? Ja nadal siedzę na TT i spamuję, czy coś.
No nic macie tutaj to coś: #PolandNeedsWWATour To musi być w światowych
trendach! JAK SZKOŁA?! hahaha! Wiem jestem okropna! :D

GŁOSOWAĆ!

Głosować mi na Nialla i to w tej chwili. Nie możemy dopuścić do tego, aby przegrał z Sivą z TW.
Niall nie może się na Nas zwieść!

http://redcarpetbiz.com/2013/09/15/985/

DAMY RADĘ!!!

sobota, 21 września 2013

PETYCJA!

W necie znajduje się petycja związana z koncertem One Direction.
No więc fani One Direction podpisujcie się w niej! Ja robię to cały czas. Ale oczywiście za każdym razem piesze co innego :D
A tu macie linka:

http://www.petycjeonline.com/one_direction_in_poland_2014

http://www.petycjeonline.com/koncert_one_direction

Jeśli ma to pomóc to podpisujcie się ile wlezie.
Proszę.

#PolandNeedsWWATour
To jest akcja z TT.
Uczestniczcie we wszystkim czym się da.
ONE DIRECTION MUSZĄ BYĆ W POLSCE!!!

Pozdrawiam wszystkie DIRECTIONERS na całym świecie!

PS: Udostępniajcie tę petycję wszędzie. Na FB, TT, a nawet na swoich blogach, tak jak ja. Może to pomoże.
I przypominam o akcji z Dzień Dobry TVN!

WAŻNE! CZYTAĆ!

Jedna z Directioners wymyśliła, aby napisać do Dzień Dobry TVN wiadomość o One Direction i koncercie. Może oni pomogliby "ściągnąć" 1D do Polski. Ja osobiście już napisałam. Teraz Wasza kolej. Pokażcie, że zależy Wam na tym koncercie i co ważniejsze One Direction.
To jest e-mail DDTVN:  
ddtvn@tvn.pl 

To była pierwsza sprawa... teraz druga.

Do sieci wpłynęła nowa piosenka 1D. Ja jestem nią zachwycona. Tytuł tej wspaniałej piosenki brzmi: Diana.
Na pewno dziewczyny, które mają tak na imię są przeszczęśliwe.
Muszę przyznać, że mój maż zaśpiewał jak anioł.
W sumie, kiedy On tak nie śpiewa?!
No dobrze...
Życzę przyjemnego słuchania.

Oto link:
http://www.youtube.com/watch?v=6Ie11Tarpqc

I jak podoba Wam się?
Dla mnie jak zawsze.
Czyli dla mnie ta piosenka to cud, miód, malina.
A tak w ogóle to co tam u Was słychać?
Ja przed chwilą przeprowadziłam z mamą rozmowę na temat koncertu 1D i jak będzie w Polsce to na bank pójdę i zapewne będę miała bilet Meet&Greet. Jestem mega podekscytowana!
CHŁOPAKI PRZYJEŻDŻAJCIE!!!

czwartek, 19 września 2013

TRAGEDIA!!!

Niedawno została ogłoszona trasa koncertowa One Direction: "Where We Are Tour 2013" i.................................................



NIE MA POLSKI!!!!!!!!!!!!!!!!!
KOSZMAR!!!!!!!!
TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA.

Wiecie, co? Ja zastanawiam się nad jedną opcją, a mianowicie pojechanie na koncert do Niemczech.
Bo jak 1D nie będzie w Polsce?
Jak nie zobaczę ich wcale?
Załamałbym się.
W depresję bym popadła.

Tutaj macie potwierdzenie:
http://gwiazdunie.pl/one-direction-brak-koncertu-w-polsce-tragedia/

No, nie wierzę często tej stronce ale teraz chyba piszą prawdę.
Tą okropną prawdę, która jest tak mało oczywista.
Nie mogę się otrząsnąć. Przecież to nie może być prawda.
JA CHCĘ 1D TU I TERAZ!
I tak ma być!
Tylko....


I jak teraz żyć z tą świadomością?



środa, 18 września 2013

Rozdział 8

Pędem pognałam na dół sprawdzić, czy jest jeszcze Louis.
Błagam... O by tak!
O yeah...!
- Lou...Louis!...- zero reakcji. Trzeba mieć coś ze słuchem, żeby nie usłyszeć, jak taka małpa się drze. O, o.... Zbliża się do drzwi... Nooooooooooooooo.....!
- Ty! Znaczy Louis! Nie popychaj(Nata, jeśli to czytasz to pewnie wiesz, o co mi chodzi tym słowem:P) drzwi!
- Co się stało?- spytał po chwili, ponieważ troszkę mu to zajęło, żeby otrząsnąć się z tego zdezorientowania, które mu zafundowałam.
Podeszłam do niego chodem mojego taty czyli moim truchtem i złapałam pod ramię.
- Pan pozwoli ze mną.- powiedziałam zaczepnie i puściłam mu oczko coś w stylu:
 
 ^
HAHAHA! Tak na marginesie. KOCHAM TO! | ♥ Niall Horan ♥
 
Wracając....
- Oczywiście ty moja, ty księżniczko- no ale żeś mi przysłodził. Aż mnie zemdliło. 
Cały czas czułam na sobie czyjś wzrok. Spojrzałam w prawą stronę i spotkałam się ze spojrzeniem Arroganta.
A ten co znowu?
Czasem mnie już irytuje i mam go dość.
Przeprosiłam na chwileczkę Lou, mówiąc, że muszę skorzystać z kibelka, a jemu samemu kazałam iść do mojego pokoju.
Gdy spostrzegłam, że Louis'a nie ma już w zasięgu mego wzroku szybko odwróciłam się w bok i zaczęłam iść w Jego kierunku. Nie będzie mi tu jakaś spłuczka od klozetu, która ma włosy, jak peruka dla Lady Gagi* mówiła co mam robić.
Ja szłam oczywiście moim bojowym chodem, z miną wściekłej świni.
No dosłownie.
Doszłam do tego pasibrzucha, nachyliłam się ku niemu i tak jakby pogroziłam palcem.(wiecie, jak Harry w BSE.) Co nie wyszło mi na dobre, bo Harold pociągnął mnie za rękę i wyszło tak, że niechcący przywaliłam brodą o jego klatkę piersiową i się tak jakby odpiłam od niego i finał tego wszystkiego był taki, że wylądowałam czterema literami na podłodze, a że na niej leżało coś widocznie bardziej ostrego, rozerwały mi się spodnie centralnie na środku pupy. Od zawsze nie lubiłam podług ale teraz to już ich nienawidzę.
- I widzisz co narobiłeś ty ułomny człowieku?! Dla ciebie trzeba chyba zbiórkę na miejsce i dojazd do psychiatryka zorganizować.(Hahahaha! Pamiętasz Nati?)
- Nie wrzesz tak, bo innych lokatorów tego hotelu obudzisz.
- Jakiś ty opiekuńczy.- wypaliłam szeptem, przewróciłam zgrabnie, chociaż nie wiem czy się da, oczami  i wstałam, trzymając się za tyłek i...
Stałam tak przed nim dalej.
- A jakże, a i pamiętaj oszczędzaj głos kochaniutka.-
Co?!
Ja ci zaraz dam Kochaniutka.
- Co?! Po co?!- zrobiłam jakąś zupełnie nie kontrolowaną minę i wpatrywałam się w niego wyczekując odpowiedzi.
- Hm... To chyba miała być niespodzianka ale skoro już się wydało...- dłużej chyba z nim więcej nie wytrzymam.
- Co ma być tą niespodzianką Styles?!-
Jestem właśnie w stanie zdenerwowania drugiego stopnia.
- Oj. Kochanie co ty taka zdenerwowana? Może zrobić Ci mały masażyk? Od razu poczujesz się lepiej.  
Oj...
Ja Ci zaraz zrobię exstra masażyk. Normalnie będzie, jak u profesjonalisty. Będę Ci po plecach chodziła....
W butach na szpilkach...
No to przecież marzenie każdego chłopaka.
- A tak w ogóle, to może przyjdziesz dzisiaj do mnie do pokoju?-
Hahaha!
Nie śmiałam się tak chyba od czasów podstawówki.
- Tak, tak oczywiście.- odpowiedziałam sarkastycznie, oczywiście.
Jestem bardzo ciekawa, co on tam ma w tej swojej główce?
___________________________________________________________
No nie mogę. Jakie krótkie to wyszło. Kurczę. Muszę się bardziej skupić na tym pisaniu,
bo zauważyłam, że coraz gorzej mi wychodzi. Teraz to na okrągło te kartkówki, sprawdziany,
różne konkursy...
A nie pochwaliłam Wam się jeszcze, nie?
No to już! W ten piątek przyjeżdża do mojej szkoły jakiś pan i on będzie oceniał, kto jak śpiewa.
Oczywiście tylko tych chętnych. To taki jakby konkursik :) No i jeśli podoba mu się kogoś głos,
to będzie mógł ten ktoś brać udział za darmo w lekcjach wokalu. No i ja biorę udział! Trzymajcie
kciuki, bo dla mnie to jest naprawdę ważne.
Hahaha!
Najlepsza jest piosenka jaką sobie wybrałam.
Czyli................................. (kocham przedłużać :D)
Ewelina Lisowska - Nieodporny Rozum.
Kocham tą piosenkę, jak i piosenkarkę!
No więc jeszcze raz trzymajcie kciuki i......(XD)
POWODZENIA W TEJ NIESZCZĘSNEJ SZKOLE! :)))
* Jak coś, to ja nie chciałam obrazić Hazzy. Broń Boże. To jest mój mąż! Więc nie gniewajcie się
na mnie :)
+ No nadal nie mogę z tej animki z Niall'em ♥
On jest taki przeuroczy. Awww..... ♥ 1D ♥


wtorek, 17 września 2013

Imagin cz.2

***

- Wiem to jest daleko. Ale pamiętaj zawsze będę przy tobie. Nigdy Cię nie opuszczę. Nigdy.

" Kochanie, nie musisz się martwić
   Wrócę po ciebie, po ciebie, po ciebie, ciebie"*


Żeby, to tak okazało się prawdą...

***

- I czego tu szukasz szczurze?! - Hm... Może nie tylko wygląda, jak ten gryzoń, może jeszcze śmierdzi jak on?
- Eee... Co ty taka zła?! W ciąży jesteś.
- Jasne. Może jeszcze z tobą?- prychnęłam już całkowicie wkurzona na tego pajaca, który się urwał z przedstawienia marionetek.
- Chcesz? Nie ma sprawy. To idziemy na górę zrobić Harry'ego Juniora. Co ty na to maleńka.- puścił do mnie oczko, a mnie aż niedobrze się zrobiło. Hm... Ta opcja ciąży jest możliwa.
Ugh...
Nad czym ja teraz myślę?!
- Okropnie grasz mi na nerwach Styles, wiedziałeś?
- Oh.. Przepraszam. Fajnie, że chociaż na tym umiem grać ale wiesz...
Kobiety w ciąży nie mogą się denerwować.-
Oh.
No, co ty nie powiesz Sherlocku.
Dzyń... Dzyń...
No kto znowu?
Kolejny drań?
Albo nie cofam. Nie znam większego debila od tego kudłatego mopa, więc to nie może być kolejny drań.  Podchodzę ostrożnie do drzwi, jakby zaraz jakaś bomba miała wybuchnąć, w sumie nie wiem czemu ale no... idę... idę... Otwieram drzwi, a tam....
Louis we własnej osobie.
HAHA! Mam szatański plan.(e, no co się dzieje?!)
O już dobrze :D
Dobra kontynuujmy...
Mam szatański plan! 
Podeszłam do Lou, pociągnęłam za rękaw, uśmiechnęłam się sztucznie i szepnęłam.
- E! Lou! Weź udawaj mojego chłoptasiaaaa... tak przez chwilkę. Ok, dzięki!- no i drugi z kolei uśmiech.
Ah.
Jak ja kocham te bolące ustka!
- A ty to kto?- spytał niczego nie świadomy Harry, a jego mina mówiła sam za siebie.
Nie polubił Louis'a.

A szkoda...
WRÓĆ!
Jak ja się cieszę. Jakby się kumplowali to bym częściej widziałam Szczurka, a po za tym mógłby zrobić kogoś takiego z Lou.
Co to, to nie!
- Siema. Jestem Louis. Dla przyjaciół Lou.- uśmiechnął się, na co Harold odpowiedział jakimś dziwnym grymasem.
- Nie przyzwyczajaj się.- mruknął na co wszyscy się zdziwili.
Obejrzałam się za siebie, aby sprawdzić co na to rodzice, a tu niespodzianka.
(taa... rodzice z tortem weselnym XD)
O!
Nie ma ich!
Pewnie się zmęczyli słuchając i przyglądając się temu wszystkiemu. W sumie ja też.
Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam iż chłopcy zaczęli się kłócić. I to tak poważnie.
-  Odezwij się tak jeszcze raz to moja pięść zaprzyjaźni się z twoją twarzą na długo.- syknął Harry. 
Ale co takiego powiedział Lou!?
- Oh. Tak ba...- nie było dane mu skończyć, ponieważ tak jak zapowiedział doświadczona zapewne pięść Harry'ego uderzyła w twarz Louis'a, co spowodowało, iż ten się przewrócił.(Louis)
Boże, co ja robię?!
Zamiast ich rozdzielać, ja stoję jak niezły słup i myślę.
Oh.
Znów to robię. Co ja ze sobą mam?!
Co?!
- Dość!- nie posłuchali.
No cóż.
Gorzej będzie jeśli rodzice przyjdą.
Upss...!
- Jak zaraz nie przestaniecie to jednego i drugiego, tak kopnę w dupę, że obydwaj wylecicie na orbitę, a jako prowiant będziecie mieli gumę orbit i ślinę. Pasuję?!- wrzasnęła najgłośniej, jak się da, ale rodzice i tak na mój głos są głusi, więc jest spoko.
Oboje, jak na komendę zatrzymali się w miejscu tylko głowy odwrócili w moją stronę.
Hahaha!
Powinnam nagrać i wstawić na Youtube...
CDN...!!!
_______________________________________________________
No i jak?! Podoba się?! Wiecie... Nie za bardzo mi wyszedł, bo pisany był na szybko,
żebyście nie musieli czekać nie wiadomo ile, tak jak z 8 rozdziałem. A właśnie. Co do
niego to pojawi się zapewne albo pod koniec tego tygodnia albo jakoś w następnym.
Przepraszam, że tak długo ale tak:
- jutro kartkówka z przyrody;
- czwartek z anglika;
- piątek klasówka z matmy +
konkursy, zajęcia dodatkowe, prace domowe itd. :'(
Myślę, że mnie zrozumiecie :D 
* Cytat... Zgadnijcie z jakiej to piosenki. Podpowiedź:
To jest piosenka One Direction :D  

poniedziałek, 16 września 2013

PŁACZ!

Dodaje Wam moi drodzy dwa bardzo smutne ale i pouczające filmiki...
Oto jeden z nich...

To już jest stare. I doskonale zdaję sobie z tego sprawę, znam ten filmik już od około roku ale... muszę go w końcu dodać. Piszę to wszystko płacząc. Mam nadzieję, że hejterzy po obejrzeniu tego zdadzą sobie wreszcie sprawę, że On też ma uczucia. I powiedziałam "On", bo chcę zachować anonimowość tej osoby, aż do obejrzenia filmiku.
Teraz mam prośbę do Was Directioners. Jeśli macie koleżanki lub kolegów, którzy nienawidzą 1D to pokażcie im ten filmik...
Może to coś zmieni... może trochę złagodnieją w jego ocenianiu.
Może w końcu przejrzą na oczy i zobaczą, że On jest takim samym człowiekiem, jak my i nie mogą mówić, że On jest pedałem, bo tak się ubiera, śpiewa w BoyBandzie, czy ma włosy kręcone i dłuższe, a nie jest łysy. To tak... Czas na film... filmik:

http://www.youtube.com/watch?v=8PIq8ShkKVY


Właśnie... Szczerze?! Ja oglądam ten filmik codziennie od jakoś dwóch miesięcy? I najgorsze jest to, że nadal nie mogę dojść do wniosku dlaczego Ci wszyscy ludzie, którzy nie, że nie lubią ale nienawidzą Harry'ego mówią, że jest gejem, męską d****ą i inne tego typu rzeczy. Tego chyba nawet filozof by nie wiedział.
Niech hejterzy podadzą chociaż jeden powód dlaczego nienawidzą Harry'ego. I to nie ma być coś takiego: Nienawidzę tego pedała, bo ubiera się jak pedał, śpiewa w boybendzie i ma długie, kręcone włosy, jak baba.
Koniec.
Wiecie, co? Takie coś to mnie bawi.
Po pierwsze: Niech sobie spojrzą w Google ja ubierają się pedały, bo na pewno nie, jak On.
Po drugie: The Beatles też byli BoyBendem i czy, któryś z nich był pedałem.
Nie... Chyba. Nie słucham ich.
Po trzecie: Jeśli pedałem jest chłopak, który ma takie włosy, to dziewczyna, która ma krótkie i proste włosy jest lesbą, tak?!
Bo ja już nie rozumiem!
Normalnie brak słów...
No dobra napisałam się to teraz drugi filmik. Tego bohaterem jest już kto inny ale... przyznaje pouczające. Obejrzałam ten filmik jakiś miesiąc temu ale niestety wstawiam go dopiero teraz. Ten filmik pokazał mi, jak On(anonimowość, pamiętacie?) dużo dla mnie znaczy, bez niego nie dałabym rady...
Więc zapraszam do oglądania.

http://besty.pl/2502041

Ryczę, jak bóbr. :'(
Na dobranoc macie:

niedziela, 15 września 2013

"This Is Us"

Wiem... Dodaję to dwa tygodnie po premierze ale nie mogła tego znaleźć. Tu macie filmik, na którym są Directioners z Warszawy - Ursynów z premiery "This Is Us". Ja nie prowadzę tego filmiku ja coś tylko trzy świetne dziewczyny, które znam i są po prostu przecudne! Ja jestem na tym filmiku ale tak za bardzo nie widać ale na zdjęciu pamiątkowym pod konie ta dziewczyna, która leży i przesyła buziaczka to JA! Jestem w niebieskich długich spodniach. Wiem brzydka jestem...!

http://www.youtube.com/watch?v=2F5D-6xEAyE

I jak?! Troszkę nie wyszło ale co tam... Ważne, że jest!
A wy macie jakieś filmiki z "This Is Us"?!
Jeśli tak to pokazujcie!

                       KOCHAM SIOSTRY DIRECTIONERS! ♥ ♥ ♥

New Song 2013- One Direction

Nie wiem czy ta piosenka została dodana jakiś czas temu i po prostu ja dopiero teraz ją znalazłam czy jest ona nowa.
Ale wiem jedna!
Te głosy nie należą w szczególności Harry'ego i Louis'a, a zresztą wszyscy inaczej śpiewają i....
LIAM PRÓBUJE RAPOWAĆ?!
Coś czuję, że ja tak naprawdę nic o nich nie wiem. :(

http://www.youtube.com/watch?v=qsXIj9NXvLM

Ale ja kocham tą piosenkę!

I nie poznaję głosu mojego męża Harold'a Edward'a Styles'a. Nie do pomyślenia!

sobota, 14 września 2013

Imagin?!

Tak... Wpadłam na niespotykany, jak u mnie pomysł, bo kiedyś przyrzekłam sobie nigdy nie pisać imaginów. Pewnie spytacie dlaczego? A to dlatego, że raz napisałam i sama jak przeczytałam to aż się zadławiłam śliną, co jest możliwe o_O bo takie głupoty powypisywałam :D Ale teraz po tak długim czasie znów spróbuję swoich sił. Życzę miłego czytania i zadławienia śliną :P Nie no ale na serio napiszecie jak mi poszło :)________________________________________________________________
Imagin HARRY STYLES!

Nie ma to, jak wspinając się przez okno, wrócić do domu o szóstej nad ranem, zachowując się najciszej jak się da, aby rodzice się nie skapnęli, że się wymknęłam na  „małą” imprezkę. 
Będąc już jedną nogą w domu ale jedną niestety za oknem okazało się, że porwałam sobie gatki w kroku. Nie, no pięknie ! -_- Do tej mojej kupki nieszczęść dorzuciło się to, iż z powodu, że mam buty na obcasie całkiem wysokim, które ledwo, ledwo się trzymały, jeden z tej nogi poza domem zsunął się i spadł. No i oczywiście na jakże wyśmienitego mojego Peszka nie mógł po prostu spać. No wiecie… tak bez hałasu, tylko zahaczył o szybę, którą z wielką gracją zbił. Mam ochotę krzyknąć tak głośno, że w Afryce by mnie usłyszeli. A z racji tego, że moi rodzice wpadli na genialny pomysł, a mianowicie, by założyć alarm przeciw włamaniowy, on zaczął niemiłosiernie głośno wyć.
- Uszy zaraz stracę.- mruknęłam niezadowolona i w pełni weszłam do domu. Chyba nie będę teraz tracić czasu na rozbieranie tylko na psychiczne szykowanie się na krzyk, awanturę, okropną karę, której nigdy nie mogę przeżyć i się o nią wykłócam. Normalnie robię to odruchowo, mówię rzeczy, których wcale nie chcę. Ale w sumie chyba większość tak ma J
- Amelio Hugh!!! Za minutę widzę Cię na dole!- no i się zaczyna. No ale, co w tym złego, że na tylko siedem godzin w nocy wymknęłam się z domu na taką zabawę z odrobiną alkoholu. To przecież nic złego…
Z miną aniołka, ociągając się zeszłam na dół udając przygłupa. Nie no po części przecież nic nie zrobiłam przecież. Kto tak uważa ręka w górę!

- Słucham?- spytałam całkiem grzecznie, jak na mnie, nieprawdaż?!
- Ktoś do Ciebie-
Co?!
Nie ma krzyku.
Nie ma kary. Tak w moim przypadku i moim wieku są kary, niestety.
I alarmu jakoś nie słychać.
Hm... Pewnie wyłączyli ale stłuczona szyba jest tylko czymś zastawiona ale zbytnio mnie to nie interesuje.
- Hej! Poznajesz?!-
Co?
Kto?
Gdzie?
Odwracam się do tyłu, a za mną stoi wysoki szatyn w kręconych włosach i ślicznych dołeczkach, których wielu osobom zazdroszczę!
Ale kto to jest?
Stoję chwilę i uważnie, co u mnie nie jest codziennością obserwuję osobę, którą niby mam znać.

***

- Ej. Weź jesteś wyźsi to zielwij mi tią gruszkę. Plosę- rzuciłam w kierunku nieco wyższego, jak zdążyliście zauważyć chłopczyka. Na, co on kiwną głową. Podstawił sobie drewnianą skrzynkę, staną na niej i zerwał, upragnioną przeze mnie gruszkę. Chociaż gałąź była i tak nisko przy ziemi ale chłopczyk z prostymi i bardziej blond włoskami oraz tymi cudnymi dołeczkami miał tylko niecałe trzy latka, tak samo jak ja.
- Plose.- powiedział i wręczył mi gruszkę, którą z prędkością światła zjadłam.
- Dzękuję.- podeszłam i mocno go przytuliłam. To był mój przyjaciel, który miał zostać na wieki, wieków. No właśnie był i miał.

***

Nie... To przecież nie możliwe. To nie jest ten sam człowiek.
Spojrzałam przelotnie na rodziców. Mieli dokładnie taką samą minę, jak ja.
Na ich i mojej twarzy malował się szok, zdziwienie, zdenerwowanie.
Szok- zdecydowanie dlatego, że jesteśmy w dużym szok jak on teraz wygląda.

Zdziwienie- Co on tu robi?!
Zdenerwowanie- Czego on tu szuka?! Po tym, jak mnie zostawił!? Jak odszedł bez słowa?!
CDN...
__________________________________________________________________________________
Wiem... Jesteście pewnie zawiedzeni, że to nie następny rozdział. Ale z tym mi jest ciężej. Musi mi najpierw zaświtać coś w głowie aby fajnie wyszło z opowiadaniem. Ale jest niespodzianka! Imagin!
Będzie on miał może trzy, cztery, pięć części ale napiszcie w komentarzu czy podoba Wam się mam kontynuować! Jak tam w szkole?! U mnie?! Szczerze? Jakoś idzie. Mam już chyba 6 ocen jeśli się nie mylę. No ale szkołą jak szkoła przeżyć trzeba :( JA POTRZEBUJĘ WAKACJI!!!

czwartek, 5 września 2013

Rozdział 7

- O tak. Tego mi teraz trzeba.- westchnęłam i dalej relaksowałam się, leżąc sobie w wannie, wypełnionej po brzegi wodą. Na około róże, w powietrzu słodki ale nie przesadzając zapaszek.
Normalnie marzenie każdej dziewczyny.
Cisza... Spokój... Odizolowanie się od wszystkich problemów i... dobijanie się do drzwi...
Zaraz, co!?
- Amy. Otwieraj kurwa te drzwi albo je wywarzę.- po głosie stwierdzam, że to...
Arrogant! A któż by inny?
- Że co, słucham?- co za debil. Jak On jest w łazience to mu nie przeszkadzam, a On? Drań jeden!
- Nie chcesz po dobroci, to tak nie będzie.
Co!?
Na razie nic nie słyszę, więc chyba sobie od puścił. I dobrze.
BUM,BUM,BUM!!!
WTF!?
- Co tam się dzieje, do jasnej ciasnej?
- Ostrzegałem.- o matko jedyna.
- Harry, przestań!- na chwilę ucichło. Może się opamiętała?
Znów wali.
No to chyba jednak nie -_-
- Harry, no! Ja siedzę w wan...- nie dokończyłam, bo w łazience ukazał się Arrogant.
Jak!? Ugh.. Teraz to nie jest ważne, bo ważniejsze jest to, że jestem teraz w wannie cała goluteńka! Szlag by go trafił w końcu!
Ja, oczywiście, jak najszybciej się dało zbierałam pianę, która pływała sobie na wodzie i "otuliłam się" nią.
- Co ty robisz!?- boże... Ile twoja matka musiała jeść śniegu, żeby urodzić takiego bałwana?
- Weź się tak nie drzyj, bo mi uszy uciekną.- spojrzałam na niego, a jemu para ze złości uszami ale i też nosem prawie, że wylatywała.
Miał całą czerwoną twarz, czarne oczy, a linie szczęki na jego twarzy mocno się zarysowały.
Ups... Wkurzyłam go. Ale jakoś dobrze się z tym czuję. Może to dlatego, że potrzebuję się wyżyć na kimś. To pewnie przez śmierć mojej matki.
I calutki dobry humor wyparował, a zastąpiła go złość. Ale oczywiście nie na mamę tylko Jego.
- Liczę kurna do 10, a Ciebie ma tu nie być, rozumiesz!?- chwyciłam za ręcznik, wyprostowałam ręce razem z ręcznikiem, powoli wstałam, następni się nim owijając. Wyszłam z wanny i miałam gdzieś, że kapie ze mnie woda i ewentualnie mogę się przewrócić. Teraz moim jedynym celem było wykurzenie Harolda z mojej łazienki.
Stanęłam na przeciwko niego i wyczekiwałam aż ON wyjdzie.
- Słuchaj mnie uważnie Amelia.  Jakim prawem chodzisz z Louis'em.
- Wiesz co? Sama nie wiem, bo na razie to stoję i to z tobą, więc sam sobie odpowiedz na to pytanie.- jaki tempak. Myśli, że ja się go przestraszę?
Żenada.
- Nie przeginaj pały!
- Nie mogę, bo jej nie mam- i oczywiście mój uśmieszek numer 5.
A jego mina?
Bezcenna.
- Masz iść i zerwać z Louis'em albo pożałujesz!
- Hahahahaha!- nie ma to jak wyśmiewać się komuś w twarz!- Ojej! Już się boję, a tak w ogóle... Jakim cudem Lou się wziął u nas w domu?
- Takim cudem- wykonał jakieś dziwne ruchy, których nawet je nie potrafię "odczytać" i sobie poszedł.
No nareszcie.
Nie wiem jak długo wytrzymałaby z nim i jego gadaniem. Jest mega wkurzające!
On ma w sobie to coś.
Coś... co strasznie wszystkich denerwuje. To się nazywa talent!
- Hm... Ciekawe czy z tym: "jak nie to pożałujesz" to była na poważnie. No nic.- zaczęłam się ubierać, kiedy nagle coś mi zaświtało.
CO JA DO JASNEJ CHOLERY WYPRAWIAM!?
Przecież mam zdobyć jego zaufanie, a nie go odpychać. Chyba muszę na poważnie porozmawiać z Lou, Perrie, bratem. Chyba ich w to wtajemnicze, bo ich też już denerwuje jego ciągłe "bawienie się" dziewczynami. Tak nie może być.
To nigdy nie miało prawa się stać.

*** Ranek ***

- Gdzie my idziemy?
- Nie mam pojęcia.- schodzę właśnie ze swoją klasą do jakiegoś podziemnego tunelu. Naszym "przewodnikiem" jest pani od dodatkowego angielskiego(?)
Nagle się zatrzymujemy. Okazuje się, że doszliśmy do końca. Pani krzyczy na cały głos:
- Proszę się ustawić w pary! Będę was liczyła!-
Co?
Przecież nie mamy pięciu lat. A tak w ogóle to... Gdzie ja jestem!?
- Amy! Idź szybko do obory i przyprowadź tu resztę.
- Tak proszę pani.- odpowiedziałam chociaż wcale tego nie chciałam. Tu coś jest nie tak.
Szybkim krokiem skierowałam się do obory.
No ale... Dlaczego do obory!? To jakieś pokręcone.
Czuję, że jestem w środku tego ciała ale nie mogę nic zrobić. To trochę przypomina mi film "Intruz".
Wchodzę do obory i widzę kolegów, koleżanki i... nowego chłopaka. Widziałam go kiedyś. Lecz tylko raz. Chyba w jakiejś gazecie. Nigdy z nim nie rozmawiałam. Poczułam po chwili, że ciało w którym jestem zaczyna płakać. Tylko dlaczego!?
Mimowolnie zaczęłam iść w jego stronę. Przytuliłam się do niego i powiedziałam coś co mnie zdziwiło.
- Nathan... Zrobisz mi.... kanapkę?-
Jaki Nathan!?
Jaka kanapka!?
Chcę coś powiedzieć.... wytłumaczyć... ale nie mogę. To tak, jakby ktoś odebrał mi ten cenny dar mowy, co jest straszne.
Patrzę na chłopaka o imieniu Nathan. Obserwuję każdy jego ruch. Po chwili słyszę jego cudowny głos:
- Oczywiście.- przytuliłam się do niego, co znowu nie było moim czynem, a on zaczął znikać...
- Nathan! Nathan! Nathan!

...

- Nathan! Nathan!
- Amy... Amy... Obudź się! Amy!
- Yyy... Co... Coś się stało?- popatrzyłam w górę, ciężko dysząc.
- Nie. Nic. Ale dzięki Pezz.
- Mogę Ci zadać jedno pytanie?- no to się zaczyna...
- Of Course.- szeroki uśmiech na twarz i jedziemy!
- Kto to Nathan?-
Ha!
Wiedziałam!
Punkt dla mnie!
- Wiesz... Sam bym chciała widzieć.- westchnięcie.- Miałam bardzo dziwny sen ale nie będę Ci go opowiadać.- pogroziłam jej palcem, na obydwie się zaśmiałyśmy.
- Nie, no spoko. Rozumiem. No dobra, Ja lecę do domciu. Do zobaczenia.- wstała, podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- Będzie mi Ciebie brakować. Papa.
- Ej! Przecież nie wychodzę na zawsze. Spokojnie niedługo będziesz miała mnie dość- zaśmiała się.
- Ciebie? Nigdy, nawet za milion lat!- powiedziałam, wstałam i razem z nią podeszłam do drzwi mojego pokoju.
- Ej czy to ni przypadkiem tekst Zayn'a w ich piosence. Czekaj... To chyba było... Best Song Ever, tak?
- Dokładnie tak! Od małego kocham zabierać my teksty. I to się chyba do tej pory nie zmieniło- i uśmiech.
Ratunku!
Usta mnie bolą!
- No nic. Ja spadam pa kochanie.
- Papa!- i wyszła.
Jak ja nienawidzę pożegnań.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, wiem. Krótki. Ale chyba teraz tak
będzie :( Pierwsze dni szkoły, a tu już
harówka. Zgadujcie, co to za nowa postać
w opowiadaniu. Ciekawe kto zgadnie.
Na bank wszyscy. To takie banalne. Ale
mam dla Was prośbę.
Zdecydujcie:
Chcecie krótkie rozdziały ale będą dodawane
częściej...
czy...
Niech będą dłuższe ale rzadziej dodawane?
Pamiętajcie Kocham Was! ♥
Powodzenia w Szkole...  :D
Szkoła... Błeeee..... :P